Rozważania nad pracą i jej sensem w życiu człowieka chciałbym rozpocząć od wyjaśnień terminologicznych. Ogólnie ujmując „praca” to celowa (świadoma) działalność człowieka, polegająca na przekształcaniu dóbr przyrody i przystosowaniu ich do zaspokajania potrzeb ludzkich. Jest więc naturalnym elementem naszego życia, źródłem egzystencji, obok nauki i zabawy podstawową działalnością człowieka. , której przyznaje się wyższy poziom wartości i ważności. Wpływa bowiem na relację z bliskimi, samopoczucie i jakość życia.
Literatura wszystkich epok powraca do tematu pracy przyznając jej szczególną godność. Już jeden z najstarszych zapisów myśli ludzkiej, Biblia, podejmuje ten problem, co świadczy o jego doniosłości.
Ze Starego Testamentu dowiadujemy się, że jedną z konsekwencji grzechu pierworodnego było skazanie człowieka na ciężką pracę przez całe życie. Odtąd człowiek w trudzie miał zdobywać pożywienie, a ziemia rodzić ciernie i oset. W tym ujęciu praca wydaje się karą za grzech.
Nieco inne jest podejście do pracy w Nowym Testamencie, gdzie Jezus wielokrotnie wyjaśnia sprawy dotyczące Królestwa Niebieskiego na przykładzie prac rolnych. W przypowieściach biblijnych poznajemy Noego budującego według wskazówek Boga arkę wraz ze swymi synami, w której mają się schronić przed potopem. W przypowieści o wieży Babel obserwujemy ludzi z zapałem tworzących budowlę „sięgającą nieba”, choć w pewnym momencie rozgniewany zuchwałością budowniczych Bóg sprawił, że zaczęli mówić różnymi językami i nie mogąc się porozumieć, musieli przerwać pracę. Z przypowieści O synu marnotrawnym dowiadujemy się, że nie każda praca daje szczęście i satysfakcję. Dla syna marnotrawnego tym, co zdecydowało, by się ukorzyć i wrócić do ojca, była hańbiąca go praca przy wypasie świń.
W tekstach kultury renesansu praca jest często idealizowana. Warto powołać się w tym miejscu na Żywota człowieka poczciwego Mikołaja Reja. Renesansowy autor zwraca uwagę na pracę samego bohatera – szlachcica, a także na pracę jego rodziny oraz sług – chłopów. Podkreśla większą wagę cnót praktycznych niż teoretycznych wskazując na umiejętności niezbędne w codziennych obowiązkach szlacheckich, gospodarskich, towarzyskich. Rej uważa, że nauki teoretyczne zbytnio zaprzątają umysł człowieka i oddalają go od szczęścia i łaski Bożej.
Szlachcic powinien być zaradny, pracowity, dobrze planować czas prac gospodarskich i umiejętnie przeplatać go z odpoczynkiem. Uszlachetnia człowieka zarówno praca, jak i rozrywka. Praca uczy bowiem wytrwałości, cierpliwości, przyjaźni, szacunku do przyrody, pomaga walczyć z gniewem, zatruwającym cnoty i niszczącym szlachectwo. Dzięki niej człowiek bardziej rozumie harmonię Bożego świata i własne miejsce na ziemi.
Refleksje dotyczące pracy odnajdujemy również w twórczości Jana Kochanowskiego w „Pieśni świętojańskiej o Sobótce[1]”. Dwanaście pieśni jest śpiewanych przez odświętnie przybrane dwanaście panien sławiących pochwałę spokojnego, wiejskiego życia, walorów miłości małżeńskiej i cudownej mocy poezji.
Monolog Panny VI sławi wyidealizowaną wieś, pochwałę pracy w polu w czasie żniw. Opis tych czynności nie jest do końca realistyczny. Stanowią one tło dla opisywanego radosnego i spokojnego życia wiejskiego i stanowią nawiązanie do mitu o Arkadii – krainy szczęśliwości, w której człowiek żyje dostatnio w zgodzie z przyrodą. Zajmuje się głównie hodowlą bydła i uprawą ziemi, zaś po ciężkiej i uczciwej pracy, czeka go zasłużony odpoczynek.
Motyw pracy odnajdujemy także w romantycznym poemacie Pan Tadeusz Adama Mickiewicza.
Mickiewiczowskie Soplicowo jest ostoją patriotyzmu, tradycji oraz zwyczajów staropolskich. Jest to świat wyidealizowany i uporządkowany. Ziemia daje obfite plony, zwykłe rośliny są bujne i dorodne. Dzięki poddaniu się rytmowi natury, mieszkańcy Soplicowa żyją w pełnej harmonii z przyrodą. Prace w Soplicowie trwają od wschodu do zachodu słońca. Uczestniczy w nich czeladź dworska, natomiast pan domu, Sędzia, jedynie je nadzoruje. Dba o to, by rzetelnie wykonywano obowiązki, a dzięki jego czujnemu oku Soplicowo uchodzi za jeden z najdostatniejszych majątków. Szanuje jednak chłopów i jest dla nich serdeczny, a i oni odpłacają mu się tym samym. Dzięki temu ich praca przynosi dużo radości i lepsze rezultaty, a zatem wszystkim żyje się lepiej.
Praca stała się naczelnym hasłem pozytywizmu. Polscy pozytywiści nadali jej rangę czynnika odradzającego i umoralniającego jednostkę i społeczeństwo, uznali ją za swoistą formę walki z zaborcą, sposób na przetrwanie niewoli i podstawowy obowiązek obywatelski. Wskazali właściwą wartość pracy i korzyści z niej płynące. Praca stała się celem i dążeniem ówczesnego społeczeństwa.
Wszystkie hasła pozytywistyczne[2] znalazły odbicie w literaturze tego okresu. Powieść Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej stanowi syntezę programu pozytywistów, dla których czasy po powstaniu styczniowym były próbą poszukiwania dróg do wolności niekoniecznie na drodze walki zbrojnej z zaborcą.
Praca jest w powieści najważniejszą wartością, której istnienie stanowi o moralnym ładzie świata. To ona decyduje o społecznej przydatności jednostki, według niej dzieli się bohaterów na postaci pozytywne i negatywne.
Do tych pierwszych zaliczyć należy Benedykta Korczyńskiego, jednego z tych, którzy próbowali powstańczy zapał przekształcić w czynną realizację programu pracy organicznej i pracy u podstaw. Utrzymanie ziemi w polskich rękach stanowi dla niego podstawowy obowiązek, toteż nie żałuje on sił, aby go wypełnić.
Podobnie myśli syn Benedykta, Witold. Wychowany na pozytywistycznych już ideałach powraca jednak do porzuconej przez ojca romantycznej wiary i nadziei, rozumując już je nieco inaczej. Jego myśl o przyszłości związana jest z pracą, która ma dopomóc polskiemu społeczeństwu w jego konsolidacji, będącej warunkiem osiągnięcia niepodległości.
Praca wypełnia również życie mieszkańców zaścianka w Bohatyrowiczach, będąc dla jego mieszkańców sposobem na udowodnienie własnej wartości oraz niezbędnym warunkiem godnego życia. Istotny wydaje się przy tym fakt, że o ile Martę Korczyńską pokazała Orzeszkowa zmęczoną, narzekającą na wszystko, o tyle dla Bohatyrowiczów praca jest przyjemnością, daje radość. Mieszkańcy zaścianka śmieją się i śpiewają przy pracy. Nie traktują jej jako ciężki, żmudny, codzienny obowiązek, ale jako źródło nieustannej satysfakcji.
Warto wspomnieć, że samo nazwisko Bohatyrowicz pochodzi od mitycznej pary Jana i Cecylii, którzy poprzez bohaterstwo pracy, „pokonali” dziką puszczę i założyli swój ród, a ich pracę docenił sam król Zygmunt August.
Autorka dowodzi, że praca nie hańbi. Posażna panna Domuntówna nie wstydzi się wyjść w pole ze swoimi robotnikami, pomaga im i pracuje na równi z nimi. Właścicielka dworu w Olszynce – Kirłowa sama zarządza posiadłością. Wysiłek fizyczny nie jest dla bohaterów „przekleństwem”, karą, lecz wprost przeciwnie – nadaje sens i wzbogaca ich egzystencję.
Analizując motyw pracy nie sposób nie wspomnieć o swoistej polskiej sadze rodziny Niechciców z Nocy i dni M. Dąbrowskiej. Po Soplicowie i Korczynie obserwujemy Serbinów, który rozkwita w rękach Bogumiła. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że Serbinów nie jest własnością Bogumiła, a mimo to stanowi jego dom, niesie ze sobą wszystkie wartości i piękno, jakie upatrywały pokolenia twórców w tradycji polskiego ziemiaństwa.
Bogumił doskonale rozumiał rytm przyrody i prawa natury, umiał z nimi współżyć. Sens życia widział w pracy na umiłowanej ziemi, z pokorą znosił trudy i niepowodzenia, które się za tym kryły. Pragnął życia wypełnionego pracą, miłością i spokojem. Ukojeniem po ciężkim dniu pracy było dla niego zacisze domowego ogniska. Był człowiekiem cierpliwym i wytrwałym, pełnym wewnętrznej siły. Siłę tę czerpał z pracy, z bliskości natury, której czuł się częścią. Bogumił stanowi pewien ideał moralny, pewien wzór osobowy godny naśladowania.
Odmiennie zagadnienie pracy potraktował Bolesław Prus w Lalce – powieści o społeczeństwie, miłości i ludzkiej psychice. Pisarz przekazał w powieści pewne rozczarowanie wobec idei pozytywizmu, dlatego obraz końca XIX w. jawi się jako czas ogromnych różnic społecznych, bezwzględności układów ekonomicznych i handlowych.
W takim środowisku rozgrywają się losy Stanisława Wokulskiego, romantyka i pozytywisty jednocześnie, który przez całe życie uparcie piął się po drabinie społecznej i dzięki pracowitości oraz umiejętności odnalezienie się w nowych czasach pomnażał swój majątek. Był entuzjastą rozwoju nauki i wynalazczości. Podczas wędrówki po Powiślu, warszawskiej dzielnicy nędzy, rozmyśla o „obowiązkowej i słusznie wynagradzanej pracy”, która pozwoliłaby zwalczyć nędzę. Snuje marzenia o „nowych źródłach pracy” i „tanich towarach” dla tysięcy biedaków. Przekazuje duże sumy na towarzystwo dobroczynne, na przytułki i szpitale, opiekuje się ludźmi z marginesu społecznego. Wszystkie te starania dowodzą zrozumienia znaczenia uczciwej pracy dla rozwiązania problemów socjalnych, dla formowania ideału człowieka epoki pozytywizmu.
Dla Izabeli Łęckiej jednak, arystokratki, która nigdy nie pracowała, praca jest ujmą. Przyzwyczajona do tego, że ludzie o jej pozycji społecznej nie pracują, nie uważa też za równego sobie Wokulskiego, który jest kupcem. Słowa „znać kupca” są w świecie Lalki obelgą. Dzieje bohaterów Lalki dowodzą jednak, że program pozytywistyczny ze swoją centralną wartością – pracą – nie zawsze sprawdzał się w rzeczywistości. W literaturze kryzys ideologii organicznikowskich znalazł wyraz co najmniej równie silny, jak i tendencje do ich gloryfikacji.
Dla wielu bohaterów literackich praca jest swoistym powołaniem, wystarczy przywołać wspomnianego wcześniej Bogumiła Niechcica czy też bohaterów Stefana Żeromskiego. Tak pojmuje swą pracę młoda nauczycielka Stasia Bozowska z Siłaczki, która umiera zarażona tyfusem , nauczając na wsi dzieci biednych analfabetów. Jako powołanie traktuje swój zawód doktor Tomasz Judym – bohater Ludzi bezdomnych. Przekonanie o szczególnej misji lekarza wiąże się u niego z poczuciem konieczności spłacania „przeklętego długu” wobec środowiska , z którego wyszedł – środowiska biedoty, nędzy i nieuleczalnych chorób. Bohaterowie Żeromskiego nie nazywają swej pracy misją czy powołaniem, po prostu uważają, że powinni uczciwie wykonywać swój zawód.
Kontrowersyjny obraz pracy odnajdziemy w literaturze lagrowej i łagrowej, gdzie praca przedstawiona została jako sposób na fizyczne i psychiczne złamanie człowieka. W niemieckich obozach zagłady i sowieckich obozach pracy niewolniczo pracowali więźniowie, zmuszani do nieludzkiego wysiłku aż do wycieńczenia fizycznego i śmierci włącznie. Praca ponad siły była jedną z form wyniszczenia ludzi.
Szyderczą ironią okupanta był napis na bramie obozu Auschwitz „Praca czyni wolnym” ( „Arbeit macht frei”) sugerujący możliwość wydostania się z obozu dzięki rzetelnej i ofiarnej pracy, gdy tymczasem była to praca odbierająca osobistą godność, degradująca człowieka do roli narzędzia lub zwierzęcia. Warto jednak podkreślić, że degradacja pracy przemawia przeciwko tym, którzy się tej degradacji dopuszczają, nie przeciw wartości samej pracy. Praca bowiem nie hańbi, to człowiek hańbił w tym przypadku pracę.
W opowiadaniach Borowskiego czy Medalionach Nałkowskiej znajdziemy ślady nieludzkiego wysiłku więźniów, którzy często pracowali np. przy wyciąganiu zwłok z samochodów, segregowaniu przedmiotów należących do ofiar, prowadzeniu innych więźniów do komór gazowych. Jako szczególny przykład degradującej pracy można przywołać opowiadanie Profesor Spanner z Medalionów Zofii Nałkowskiej. Ukazane jest tu przesłuchanie młodego gdańszczanina, który pracował u tytułowego prof. jako preparator zwłok w instytucie zajmującym się przede wszystkim wyrobem mydła z ludzkich ciał. Odpowiedzi młodego człowieka są rzeczowe i zupełnie pozbawione zabarwienia emocjonalnego. Chłopak opowiada o sposobach produkcji, o recepturze, o trudnościach technicznych tak, jakby chodziło o sprawy zupełnie naturalne. Pracę tę traktuje zupełnie naturalnie, dla niego rzeczywistość faszystowskich kaźni jest zrozumiała i naturalna. Kwintesencją jego zeznań są wypowiedziane z wyrozumiałym uśmiechem słowa: „W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić – z niczego…”.
Przykładem, gdzie pracę traktowano jako rzekome narzędzie resocjalizacji jest Inny świat G. Herlinga-Grudzińskiego. Autobiograficzna powieść o latach spędzonych w łagrze w Jercewie wykracza poza danie świadectwa zbrodni sowieckiej. Przedstawia „inny świat” odgrodzony drutami od tego normalnego, ale w tym odizolowanym świecie funkcjonują ludzie przemocą przeniesieni ze zwykłego, zmuszani do nieludzkiej pracy.
Prawo innego świata to prawo siły, reguły, jakie tam panują oparte są o donos, ciągłe zagrożenie życia, strach, ból. Jest to wielki sprawdzian ludzkich wartości, charakteru i wierności zasadom. Społeczność więźniów odzwierciedla pewne prawdy o całej społeczności ludzkiej, zmienione warunki odwracają hierarchię wartości, wydobywają człowieka najgorsze instynkty. Inny świat – łagier to obraz degradacji, dehumanizacji i nikczemności człowieka. Zarazem jest jednak dowodem na niewiarygodne bohaterstwo, wielkość, heroizm i godność ludzką.
W oczy rzuca się doskonała organizacja pracy i banalne (aczkolwiek skuteczne) metody wymuszania większego wysiłku (zróżnicowane porcje żywieniowe – 3 kotły, możliwość spotkania z bliskimi). Niemożliwe do zrealizowania normy, pogoń za procentami były formą złamania ludzkiej solidarności, zniszczenia człowieka, bowiem bardzo łatwo można go było zastąpić. Zmuszanie człowieka do pracy ponad ludzkie w wyjątkowo trudnych warunkach, niskich temperaturach, głębokim śniegu, przy niewielkich racjach żywnościowych było równoważne karze śmierci, choć jednocześnie praca była dla więźniów sposobem na zachowanie najskromniejszych pozorów człowieczeństwa.
Wiek XX i totalitaryzm doprowadziły do zanegowania podstawowych wartości, w tym etosu pracy, wymowny przykład może stanowić Folwark zwierzęcy[3] G. Orwella.
Powieść angielskiego dziennikarza George’a Orwella, przedstawiająca zwierzęta, które wygnały ludzi i zaczęły same rządzić folwarkiem powstała w czasie drugiej wojny światowej i została wydana w roku 1945. Jest alegorycznym przedstawieniem komunizmu i jednocześnie głośnym ostrzeżeniem przed totalitaryzmem. Zwierzęta ustanowiły po rewolucji w folwarku podział obowiązków. Ciesząc się wolnością gotowe były harować i tracić zdrowie, byle tylko zachować folwark w swoich rękach, nie oddawać owoców swojej pracy ludziom i zapewnić dobrobyt przyszłym pokoleniom. Możliwość pracy dla siebie motywowała je do wydajnej pracy, która dla nich była sposobem na wolność.
A jednak utopijny obraz szczęśliwego życia zamienił się w koszmar, w którym „rządzące świnie” dążą do maksymalnego wykorzystania pracujących zwierząt. Praca ze sposobu na wolność zmienia się na sposób zniewolenia i upodlenia.
Podsumowując – należy stwierdzić, że podejście do pracy wiele wnosi do charakterystyki osób ją wykonujących, świadczy o pozycji społecznej, majątkowej, ale i wyznawanym systemie wartości. Ma ona bowiem duży wpływ na rozwój osobowości człowieka, kształtuje różne postawy, uwrażliwia na jedne sprawy, na inne zobojętnia lub przestawia hierarchię wartości człowieka. Należy więc pamiętać, że bardzo ważny jest odpowiedni wybór zawodu, ponieważ skutkiem nieprzemyślanej decyzji może być niechęć do pracy, brak zadowolenia i sensu życia.
[1] Obrzęd ludowy, tzw. sobótka, która odbywała się w wigilię św. Jana – 23 czerwca.
[2] Praca organiczna – to przede wszystkim unowocześnianie przemysłu, rolnictwa i handlu. Było to bardzo ważne ze względu na usilne starania zaborców, zmierzające do zrujnowania polskiej gospodarki i w konsekwencji do przejęcia jej we własne ręce. Społeczeństwo jest jak żywy organizm, w którym każdy z jego członków musi być zdrowy. Swoista „choroba” jednostki powoduje chorobę całości..
Praca u podstaw – miała natomiast podnieść poziom ludowej oświaty i życia uboższych warstw społecznych stojących na dole „drabiny” społecznej (tzw. podstaw). Wzywano do zakładania szkółek i bibliotek.
[3] W Polsce w oficjalnym obiegu książka ukazała się w 1988 roku, ponieważ wcześniej objęta była cenzurą.