Katyń… Golgota Wschodu
Tej nocy zgładzono wolność
W katyńskim lesie…
Zdradzieckim strzałem w czaszkę
Pokwitowano Wrzesień…
Związano do tyłu ręce,
By w obecności kata,
Nie mogły się wznieść błagalnie
Do Boga i do świata.
Zakneblowano usta!
By w tej katyńskiej nocy
Nie mogły wołać o litość
Ni wezwać znikąd pomocy…
Katyń – wieś w Rosji, w obwodzie smoleńskim, położona 18 km na zachód od Smoleńska stała się miejscem kaźni tysięcy polskich oficerów i elity inteligencji polskiej. 70 lat po zbrodni ludobójstwa wiele osób nadal nie wie, że to w lesie katyńskim dokonano masowych mordów na ofiarach czystek politycznych Stalina.
A wszystko zaczęło się 71 lat temu, kiedy to funkcjonariusze NKWD przetrzymywali w obozach na terytorium ZSRR ponad 22 tysiące obywateli polskich, osadzonych w specjalnych obozach jenieckich w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.
Ofiary dokonanej zbrodni stalinowskiej zostały pogrzebane w zbiorowych mogiłach w Katyniu pod Smoleńskiem, a w przypadku 7 tysięcy ofiar w innych nieznanych miejscach. Zbrodnia była przeprowadzona w ścisłej tajemnicy, ale już w 1943 r. ujawniono zbiorowe groby w Katyniu.
Niestety, władze radzieckie i polskie szerzyły zakłamaną propagandę, fałszowały i zatajały zbrodnię. Boli to, że władze PRL robiły wszystko, by wymazać tę zbrodnię ze świadomości Polaków.
A przecież dotyczyła ona nie tylko samych osadzonych, przez wiele lat była … tragedią ich bliskich, którzy wierzyli, że ich mężowie, synowie i wnukowie jeszcze żyją i wrócą. Dla tych ludzi, których losy rodzin splotły się z katyńską zbrodnią, los wyznaczył jeszcze jedną, niezwykłą misję – głoszenia prawdy wbrew wszystkim, którzy udawali, że nic się nie wydarzyło. Odtajnienie tych tragicznych wydarzeń nastąpiło dopiero po 1990 roku.
Dziś po latach – (już bez przeszkód) wracamy do tych tragicznych wydarzeń. Chcemy i powinniśmy pamiętać o tym rozdziale naszej historii, szczególnie – my młodzi.
W licznej grupie osób, czekających początkowo z niecierpliwością na powrót bliskich lub choćby jakąś wiadomość, a później głoszących prawdę o Katyniu – była pani Grażyna Jasiewicz, której stryj został zamordowany w katyńskim lesie.
Pani Grażyna zgodziła się udzielić krótkiego wywiadu:
- Dzień dobry, na początek chciałam podziękować, że zgodziła się Pani odpowiedzieć na kilka moich pytań.
– Nie ma problemu. Jeżeli tylko mogę pomóc, opowiadając historię mojego stryja zrobię to z wielka przyjemnością.
- Może na początek mogłaby Pani powiedzieć kilka słów na temat stryja.
– Mój wujek nazywał się Michał Czarnokoński. Był bardzo przystojnym mężczyzną, wysokim, dobrze zbudowanym, nic dziwnego, że wybrali go do wojska.
- Wybrali go do wojska, tzn. że nie był żołnierzem, czym się więc zajmował?
– Był nauczycielem, nie mam pojęcia nawet czy uczył w szkole podstawowej czy średniej, wszystkie informacje były ściśle tajne.
- Rozumiem, a co z rodziną?
– Nigdy się tego nie dowiedziałam dokładnie, z tego co wiem to miał narzeczoną , ale co działo się później niestety – nie wiem. Był moim wujem, ale w czasie wojny nie utrzymywaliśmy kontaktu.
- Czy dostali państwo jakąś informacje z Rosji o Jego śmierci?
– Nie nic, podejrzewamy tylko, że zginął jak wszyscy, od strzału w tył głowy. Nie rozumiem jak ludzie mogą robić coś takiego innym (płacz).
- Proszę nie płakać. Cieszę się, że zgodziła się Pani odpowiedzieć na moje pytania, wiem ile to Panią musiała kosztować.
– Nie ma za co… Mam tylko nadzieje, że młodzi ludzie będą o tym pamiętać, bo cała nadzieja w nich.
- Dziękuję bardzo za wywiad.
– Dziękuję.
To krótkie spotkanie wywarło na mnie niesamowite wrażenie. Zrozumiałam, że naszym obowiązkiem jest pamiętać, by nigdy więcej nie doszło do takiej tragedii, zbrodni i ludobójstwa, pamiętając bowiem tamte wydarzenia i niewinne ofiary zdajemy egzamin z patriotyzmu.
Postanowiłam więc zapytać moich rówieśników co wiedzą o tych wydarzeniach. Moja mini sonda potwierdziła, że większość z nas zna historię własnego narodu i bardzo emocjonalnie potrafi opowiadać o tamtych wydarzeniach.
Przyczyniła się do tego na pewno akcja „Dąb Pamięci” upamiętniająca każdą ofiarę katyńskiej zbrodni zasadzeniem jednego dębu, do której przystąpiliśmy w naszym gimnazjum, – wybraliśmy ppor. W. Leydo, kieleckiego lekarza. Oddaliśmy w ten sposób część jemu właśnie i innym pomordowanym oficerom, a poprzez poznawanie losów naszego bohatera zyskaliśmy wiele nowych wiadomości z najnowszej historii Polski. My posadziliśmy jeden dąb, ale w całej Polsce pojawiło się ich tysiące.
Mogę więc stwierdzić, że pamięć nigdy nie umiera i udało nam się ocalić Katyń od zapomnienia …
Pracę wykonała: Karolina W.