Na pamiątkę zwycięskiego starcia Polaków pod wodzą gen. Dwernickiego (1779–1857) z Moskalami pod Stoczkiem Łukowskim, 14 lutego 1831 roku, Wincenty Pol (1807–1872) stworzył słowa tej pieśni. Szczególne zasługi w tej bitwie mieli kosynierzy, którzy pokonali rosyjską dywizję generała Teodora Gejsmara. Autor melodii nie jest jednoznacznie ustalony, część źródeł wskazuje Juliana Kaplińskiego, część zaś Albina Korytyńskiego. Ta piękna pieśń patriotyczna towarzyszy obecnie uroczystym obchodom świąt państwowych, okazjonalnym szkolnym akademiom.
Michał Stachowicz, Kosynierzy chłopskiego pospolitego ruszenia z 1794 roku
Grzmią pod Stoczkiem armaty,
błyszczą białe rabaty,
a Dwernicki na przedzie
na Moskala nas wiedzie.
„Hej, za lance chłopacy,
czego będziem tu stali?
Tam się biją rodacy,
a my będziem słuchali?
Tam się biją rodacy,
a my będziem słuchali?’’
Chodźwa, chodźwa na wroga,
bo dziś Polska powstała,
niech nam Polski nie kala –
hej, zabierzwa mu działa!”
I zerwali się razem,
posterunek rzucili,
niewołani rozkazem
na batalię przybyli.
Niewołani rozkazem
na batalię przybyli.
„Cóż to słychać ułanie?”
pyta jeden z nich żwawo.
„Kropią naszych mospanie,
Słońce zaszło dziś krwawo”.
„Ejże kropią, mówicie?…
Jakże kropić nie mają,
kiedy wy tu stoicie,
a wszak oni strzelają?
kiedy wy tu stoicie,
a wszak oni strzelają?’’
Wszak to działa, nie dziwo?
Wszak to blisko, wiarusy?
Hej, na działa, a żywo,
dalej naprzód, Krakusy.’’
I krzyknęli wraz: „Hura!”
właśnie, gdy wróg nacierał.
„Co tam leci za chmura?”
pyta sztabu jenerał.
„Co tam leci za chmura?”
pyta sztabu jenerał.
Lecą, lecą wzdłuż błonia,
grzmią krakowskie kopyta.
A Dwernicki spiął konia
i okrzykiem ich wita:
„Dzielnieście się spisali,
zawsze Polak tak bije”.
A Krakusy wołali:
„Nasza Polska niech żyje!!!”
A Krakusy wołali:
„Nasza Polska niech żyje!!’’
„Jenerale, Krakusy
znać swą pocztę rzucili.’’
„Oszaleli wiarusy,
bez rozkazu ruszyli.
A to czyste wariaty!
Patrz, jak lecą po roli, patrz,
jak wiercą granaty,
nie daruję swawoli!
Jak wiercą granaty,
nie daruję swawoli!’’
Lecz gdy wódz się tak gniewa,
groźnie patrzy dokoła,
ktoś od walki przybywa
i z daleka już woła:
„Jenerale, to chwaty!
Od lewego tam skrzydła
wiodą cztery armaty,
a i jeńców jak bydła!”
Wiodą cztery armaty,
a i jeńców jak bydła!”