Obraz Warszawy podczas okupacji hitlerowskiej, czyli w czasie akcji „Kamieni na szaniec”, kreowały dwie, ścierające się ze sobą siły. Z jednej strony byli to okupanci niemieccy, którzy prowadzili intensywną propagandę antypolską i proniemiecką. Działalność dokładnie odwrotną prowadziły polskie siły, często składające się z bardzo młodych ludzi, takich jak Rudy, Alek i Zośka.
Cały czas trwała w Warszawie walka, choć nie zawsze była to walka zbrojna. Często polegała na szaleńczym wyścigu w wypisywaniu haseł narodowych na murach, wieszaniu i zrywaniu flag, czy wybijaniu szyb u fotografów, którzy w witrynach wystawiali zdjęcia Niemców. Z jaką zawziętością prowadzono tę walkę, niech świadczy następujący przykład. Pewnego dnia mury w Warszawie pokryły tysiące liter V, które miały oznaczać zwycięstwo – „Victory”. Do takiej akcji nawoływało brytyjskie radio. Niemcy zareagowali bardzo szybko, rozpowszechniając literę V jako „Victorię” – symbol niemieckiego zwycięstwa. Na replikę ze strony Polaków nie trzeba było długo czekać: literę V zaczęto uzupełniać tak, by powstało słowo „verloren”, lub nawet lepiej „Deutschland verloren”, czyli Niemcy zgubione. Podobnie rzecz się miała z flagami niemieckimi, które Niemcy wywieszali wszędzie na ulicach. Polacy starannie zrywali wszystkie pojawiające się flagi, Niemcy zaś wieszali je coraz wyżej. Gdy nie można było zerwać flag niemieckich, Polacy wieszali na latarniach i trakcji tramwajowej flagi polskie.
Charakterystyczny dla czasów okupacji był podział Warszawy jakby na dwie części. Niemcy mogli prowadzić wygodne życie, podczas gdy Polacy żyli zwykle w olbrzymiej biedzie. Przykładem takiego kontrastu mogą być sklepy mięsne, pęczniejące wręcz od wyboru różnych wędlin, lecz dostępne tylko dla Niemców. Polacy otrzymywali kartki na chleb i drobne ilości cukru.
Gdyby jednak wojna miała polegać tylko na wyścigach propagandowych i różnicy w poziomie życia, nie przeszłaby zapewne do historii jako najtragiczniejsze wydarzenie w historii XX wieku. Powszechnie wiadomym jest, że dochodziło również do starć zbrojnych. Nie były niczym niecodziennym wymiany ognia pomiędzy Niemcami a polskimi wojskami podziemnymi. Czasem dochodziło do regularnych bitew, jak choćby podczas akcji pod Arsenałem. Na porządku dziennym były też rewizje i aresztowania pod najdrobniejszym pozorem.
Jedną z największych tragedii, jakie obserwowała wojenna Warszawa, było bezwzględne rozprawienie się z Żydami, zamkniętymi w getcie. Przez długie tygodnie, które nastąpiły po rozkazie likwidacji getta, unosił się nad nim ogień i dym.
Warszawa w „Kamieniach na szaniec” to jednak przede wszystkim miejsce, gdzie Alek, Rudy, Zośka i inni młodzi ludzie dorastali szybciej, niż powinni. To miejsce ciągłych gonitw, potyczek, ucieczek, coraz śmielszych akcji. Tylko czasem, gdy ginął jeden z przyjaciół, po raz kolejny okazywało się, że toczy się w tym mieście bezwzględna walka na śmierć i życie.
[ML]