Moje spotkanie z nową szkołą

Od pół roku moim największym celem było dostanie się do szkoły średniej. Bardzo chciałem chodzić do tego renomowanego, słynącego z wysokiego poziomu nauczania liceum. Zdałem egzamin i w ten też sposób stałem się uczniem klasy, która w przyszłości prawdopodobnie będzie humanistyczną. Mój wybór wiązał się przede wszystkim z tym, że lubię przedmiot, jakim jest język polski i chciałbym zostać dziennikarzem.
…I tak w poniedziałek poszedłem na rozpoczęcie roku szkolnego. Naszą wychowawczynią została pani polonistka. Podała nam plan lekcji, a także poinformowała o wymogach, jakie stawia przed nami nowa szkoła. Na drugi dzień usłyszałem pierwszy dzwonek od czasu, kiedy skończyłem szkołę podstawową. Na lekcjach poznałem swoich nauczycieli poszczególnych przedmiotów. Każdy z nich na początku podawał nam wykaz książek, które będą potrzebne w realizowaniu programu, a także sposób, w jaki będą oceniać, co promować, a co karać. Przy okazji klasa się wzajemnie zapoznała poprzez to, że każdy z uczniów przedstawił się oraz opowiedział o swoich zainteresowania i pasjach. Jednak dzień nie wystarczył, abyśmy wiedzieli, jak się nasi koledzy i koleżanki nazywają, występowały więc pomyłki.
Przez kolejne dni poznawałem szkołę, a także moich kolegów. Z kilkoma nawet tworzymy już zgraną grupkę i razem spędzamy przerwy pomiędzy lekcjami. Praktycznie nie ma już sytuacji, że jak zawsze na początku jest się trudno znaleźć w nowym środowisku, wśród nowych kolegów. Stopniowo zaakceptowałem też tę konieczną odmianę. Zdaję sobie równocześnie sprawę, że aby osiągnąć dobrą pozycję we współczesnym świecie, należy kontynuować naukę w szkole średniej. Nowa szkoła, do której obecnie uczęszczam od miesiąca, nie jest może najpiękniejszą od zewnątrz, ale za to uczą się w niej jedni z najlepszych uczniów, którzy trafili tutaj z „podstawówki”. Pomimo, że Liceum Ogólnokształcące im. J.H. Dąbrowskiego to szkoła, która liczy prawie dziewięćdziesiąt lat i jest stara, to głównymi jej atrakcjami są automat telefoniczny wraz z maszyną, gdzie można sobie kupić herbatę, kawę lub inne, równie dobre napoje. Oprócz tego szkoła posiada własne muzeum, a także wystawę pucharów zdobytych przez uczniów w różnych konkurencjach sportowych. Ponadto uczniowie starszych klas podczas przerw „puszczają” przeboje muzyczne. Ostatnio zorganizowali nawet bardzo ciekawy konkurs, dotyczący wiedzy o Atlancie.
Jak na razie wszystko układa się dobrze, mam już kilka stopni, z których jestem zadowolony. Ale jak potoczy się dalej moja edukacja? Czy podołam obowiązkom licealisty? Czy wytrwam w nauce, i czy nie przyjdą chwile rezygnacji, kiedy nie będzie mi się chciało uczyć? Myślę, że nie, ponieważ jako ambitna jednostka zawsze będę chciał osiągnąć najwięcej i z pewnością wszelkiego rodzaju niepowodzenia nie spowodują, że się poddam.
Po miesiącu nauki w liceum „doszedłem” do miłych wniosków, a mianowicie uważam, że nowa szkoła nie musi być miejscem, gdzie trzeba się tylko uczyć. Nauczyciele potrafią bowiem przekazywanie jakże potrzebnej nam wiedzy połączyć z zabawą, stworzyć atmosferę przyjaźni i koleżeństwa. Przecież właśnie tutaj poznajemy swoich rówieśników, rozmawiamy o własnych problemach i oczekujemy rad. Szkoła uczy zachowywać się w trudnych i niespodziewanych sytuacjach. W nowej szkole podobają mi się przede wszystkim występy filharmonii łódzkiej. Muzycy ci przyjeżdżają do szkoły i dają krótkie koncerty, wykonując utwory znanych kompozytorów.
Mam nadzieję, że mój wybór okaże się trafny i słuszny, a nigdy nie pożałuję, że uczęszczałem do tej szkoły. Jednocześnie sądzę, że nowa szkoła uczyni ze mnie szanowanego, wykształconego i odpowiedzialnego obywatela, człowieka, który będzie umiał poradzić sobie w dorosłym, ale niełatwym życiu.


[AS