Mój pierwszy miesiąc w nowej szkole.
Życie człowieka można porównać do książki, która składa się z wielu części. Z chwilą zakończenia szkoły podstawowej zamknął się jeden z rozdziałów mojego życia. Zdając do szkoły średniej, wkroczyłam na nową drogę, na której czeka mnie wiele niespodzianek. Wiem, że nie zawsze nowy dzień będzie przepojony radością, ponieważ życie to nie bajka i zdarzają się w nim przykrości. Nawet gdy coś boleśnie kaleczy, trzeba pamiętać, że czas leczy rany i niesie piękno nowych dni.
Wybierając nową szkołę, miałam niemałe kłopoty. Do ostatecznej decyzji przyczyniły się pozytywne opinie mojej rodziny, przyjaciół i znajomych, którzy ukończyli tę szkołę.
1 września 1
Stanęłam na boisku pełnym ludzi. Od razu poznałam znajome twarze rówieśników z dawnej szkoły. Wszyscy gorąco oczekiwali momentu, w którym poznają wychowawcę i klasę. I stało się. Uczennica Anna Jachimczuk kl. Ia, wychowawczyni pani profesor Wanda Skabara. Weszliśmy do klasy. Wszyscy dziwnie patrząc na siebie, usiedli do ławek. Kilka ważnych spraw służbowych i zostaliśmy wypuszczeni do domu; do znajomych ludzi.
4 września
Drugi dzień poznawania szkoły, kolegów i profesorów. Zaskoczyła mnie miła atmosfera panująca w klasie, a korytarze i sale lekcyjne wydały mi się niezwykle przytulne. Poczułam się, jakbym tu była zawsze. Pierwsze spotkania z profesorami okazały się całkiem przyjemne. Nie byli tacy groźni, jak o nich słyszałam.
6 września
To już czwarty dzień w tej szkole, a może dopiero czwarty. Wydaje mi się, że czas leci szybko. Tak dobrze pamiętam rozpoczęcie roku szkolnego. Te roześmiane, szczęśliwe twarze uczniów. Nauczyciele są nastawieni do nas w sposób przyjazny. Mam nadzieję, że ich stosunek do nas się nie zmieni.
11 września
Nowy dzień pełen słońca i radości. Poznałam już prawie całą klasę. Ławkę dzielę z moją koleżanką ze szkoły podstawowej. Zapomniałam dodać, że kilka osób znałam już wcześniej. Wydaje mi się, że klasa będzie zgrana i szybko się wszyscy zaprzyjaźnią. Wychowawczyni jest bardzo miła. Uczy j. polskiego. To szczęście mieć dobrych nauczycieli, a tacy nam się „trafili”. Nauczycielka j. niemieckiego jest bardzo wymagająca. Dzisiaj wszystkim się wydaje, że to pech, ale za kilka lat przypuszczalnie zmienimy zdanie, gdyż język obcy w dzisiejszych czasach odgrywa niezwykle ważną rolę. Bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie pani od biologii. W szkole podstawowej biologia była jednym z moich ulubionych przedmiotów i sądzę, że to się nie zmieni w szkole średniej. Chociaż momentami mam co do tego wątpliwości, gdyż pani za szybko dyktuje notatki, w wyniku czego brakuje mi połowy tekstu.
13 września
Żałuję, że w naszej szkole brak jest sali gimnastycznej i lekcje odbywają się na dworze lub korytarzach. Myślę jednak, że w przyszłości powstanie udoskonalony obiekt sportowy, a może nawet i basen. Bardzo zaskoczyło mnie zachowanie profesora od PO. Nie obrażając profesora, ale musztry, meldunki i metody typu siadać-powstań wydają mi się trochę staroświeckie. Niektóre przedmioty są podzielone na grupy. Z jednej strony podział jest korzystny, ponieważ profesorowie mają większą możliwość dotarcia do wszystkich uczniów. Z drugiej strony jest zły, gdyż później w klasie mogą zaistnieć rozbicia na grupki i klasa będzie „niezgrana”. Cieszy mnie, że geografia jest tylko raz w tygodniu, bo niezbyt ją lubię. Jestem trochę oburzona, a zarazem zaskoczona sposobem oceniania niektórych nauczycieli. Jedna z koleżanek nauczyła się dokładnie całego materiału, za którego ilość powinna dostać piątkę, niestety nauczycielka postawiła jej ocenę dostateczną.
14 września
Powoli zaczynam przyzwyczajać się do nowego otoczenia i do zasad tu panujących. Chociaż nie wszystkie wydają mi się fajne. Faktem jest, że nauki jest dużo, ale to nie jest szkoła podstawowa. Mimo to uważam, że nauczyciele nie powinni stawiać zawsze swojego przedmiotu na pierwszym planie. Prawie każdy profesor uważa, że przedmiot, którego uczy, jest najważniejszy, a przecież uczniowie nie są wszechstronnie uzdolnieni (zdarzają się wyjątki). Jedni odznaczają się zdolnościami do nauk ścisłych, inni do humanistycznych. Jutro, w piątek, są otrzęsiny, jestem ciekawa, w jaki sposób będą nas „męczyć”.
18 września
Otrzęsiny były spędzone w bardzo miłej atmosferze, jednak zwiodłam się co do ich programu. Prawdą jest, że ten zwyczaj wygasa i co roku są coraz słabsze tj. coraz mniej „otrząsają”. Dyskoteka zorganizowana dla klas I była bardzo fajna. Podoba mi się fakt, że zostaje włączona muzyka, która podoba się młodzieży. Cieszy mnie zarządzenie o organizowaniu dyskotek co tydzień, dla całej szkoły. Jednak szkoda, że nie mogą wchodzić osoby spoza szkolnych murów.
20 września
W klasie już się wszyscy znamy. Wszystkich osób jest 36, w tym tylko dziesięciu chłopców (trochę za mało). Przerwy pomagają nam w lepszym poznaniu się. Jest czas, aby spokojnie, bez zdenerwowania porozmawiać, zjeść drugie śniadanie i po prostu odpocząć.
Myślałam, że w LO będzie trochę inaczej, że przed przedmiotami, z których czuję się słaba, nie będę czuła lęku, lecz nadal wchodzę na te lekcje z obawą, aby nie dostać „pały”. Jest mi przykro, że boje się niektórych profesorów. Profesor powinien zainteresować każdego ucznia swoim przedmiotem, a nie odstraszać. Do tego potrzeba pedagogicznego podejścia. Myślę, że niektórzy profesorowie posiadają taką zdolność.
24 września
Nauka w liceum nie jest łatwa. Każdego dnia mamy po 6-7 godzin. Prac pisemnych jest dość dużo, ale jeszcze więcej ustnych. Nie sposób na 7 godzinie lekcyjnej uważać i brać udział w lekcji, gdyż jest się zmęczonym. Kartkówki i sprawdziany są niezwykle wyczerpujące, a jest ich naprawdę dużo. Bardzo ważną sprawą są wolne soboty, po 5 dniach intensywnej nauki z radością je witam.
Podobają mi się korytarze szkoły – kolorowo ozdobione ogłoszeniami, pracami uczniów ożywiają często ponurą atmosferę. Zaskoczył mnie pomysł noszenia identyfikatorów, który nawet mi się podoba. Łatwiej w ten sposób nawiązać znajomość, z kimś kogo chce się poznać. Nie podoba mi się natomiast zakaz noszenia butów adidasów. Wiem, że szorowanie i utrzymanie w czystości podłóg wymaga wysiłku, ale młodzież chce nosić takie buty, w jakich jej wygodnie.
25 września
Powoli mija pierwszy miesiąc w nowej szkole. Na razie zbieram dobre oceny. Jak będzie dalej? Nie wiadomo. Jestem zadowolona z formy prowadzenia lekcji niektórych nauczycieli, np. ojca Marka na katechezie. Zostałam wybrana zastępcą gospodarza. Funkcja ta niesie pewne obowiązki, ale myślę, że podołam temu zadaniu. Zaczynam zapamiętywać, gdzie mamy lekcje; na początku roku szkolnego był duży kłopot ze znalezieniem odpowiedniej sali, dlatego trafiały się spóźnienia. Jestem zadowolona ze swojej klasy. Jeszcze kilka dni będzie można się przekonać, czy jest to zespół ludzi „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
28 września
Pierwszy miesiąc w nowej szkole upłynął bardzo szybko. Polubiłam to miejsce, zaakceptowałam nowych przyjaciół i profesorów. Dwadzieścia osiem dni to wystarczająco dużo czasu, by wyrazić opinię o LO Emilii Plater. Chociaż zmieniłabym kilka spraw, które mi nie pasują, jednak gdybym dziś miała wybierać szkołę, postawiłabym na to liceum, ze względu na tradycje, zżycie z przyjaciółmi i profesorami i atmosferę, jaka tu panuje.
Przez cztery lata nauki będę starała się coś dać tej szkole. Pozostawić w niej cząstkę siebie, która wiecznie będzie żywa. Zasłużyć się dla niej. Myślę, że cztery lata, które spędzę w tej szkole, nie będą zmarnowanymi chwilami mego życia, ale staną się rzeczywiście pomocne w kształtowaniu mojej osobowości. Wiążę z tą szkołą wiele planów. Wysokie wymagania stawiane przez nauczycieli w liceum będą bodźcem do intensywnej pracy, co pozostanie nie bez wpływu na ostateczny efekt – zdanie egzaminu dojrzałości.
[EP]