„Wesele” Stanisława Wyspiańskiego [charakterystyka i ocena społeczeństwa polskiego]

Premiera „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, która odbyła się na scenie Teatru Miejskiego była wielkim zaskoczeniem. Bo oto na scenie pojawiły się postacie przypominające powszechnie znanych w Krakowie ludzi. Niektórzy wyczuwali w tym posmak skandalu. Jednak większość zrozumiała, że utwór nie jest reportażem z wydarzenia towarzyskiego, że poeta wykorzystał go jako punkt wyjścia do dramatu o współczesnej Polsce, a postacie reprezentują pewne typowe wówczas postawy czy grupy społeczne.
O powierzchowności stosunków chłopsko-inteligenckich świadczą rozmowy Radczyni z Kliminą. Aby cokolwiek powiedzieć, Radczyni (pyta) w listopadzie pyta o siewy. Zaś Klimina, wiejska swatka, chciałaby i jej syna ożenić z jakąś ładną dziewczyną, na co Radczyni odpowiada:

„Wyście sobie, a my sobie
Każden sobie rzepkę skrobie”

Pan Młody, który mieszka wśród chłopów od dawna, zna ich jedynie powierzchownie. Zachwyca się młodą żoną jak lalką w pięknym ludowym stroju – to dla niego jest egzotyczne. Mówi, że podziwia lud, bo jest zdrowy i rześki. Wieś dla niego to spokój, cisza – „sady, łąki, strzechy, gaje”, „młodość i uroda”. Patrzy na to wszystko jak na temat literacki. Takie powierzchowne traktowanie wsi jest chłopomanią, a Pan Młody jest najlepszym jej przykładem. On nic nie wie o nędzy, ciężkiej pracy i o tym, że boso, z gołą głową chodzi się na wsi z biedy, a nie dla zdrowia.
Stary Dziad przypomina, że kiedyś tak dobrze nie było, że była przepaść między stanami i „splamiła krew sukmany”. Inni też pamiętają o przeszłości, ale chcą o wszystkim zapomnieć, bo wierzą we współpracę i solidarność różnych stanów.
Tak więc w części współczesnej dramatu prezentuje Wyspiański wzajemne stosunki między inteligencją pochodzenia szlacheckiego a chłopami. Inteligenci mało znają wieś i wcale nie pragną z nią ściślejszych związków, chcą jedynie, aby wieś była spokojna i sielankowa, by chłopi nie myśleli o buntach. W chłopach natomiast budzi się świadomość klasowa i narodowa, lecz wciąż oczekują przywódcy spośród inteligencji.
W dalszej części utworu Wyspiański ukazuje też uwarunkowania z przeszłości. W bronowickiej chacie, która staje się symbolem Polski, pojawiają się duchy z przeszłości. Zapowiada je Chochoł zapraszany przez Rachelę, mówi on, że ukażą się uczestnikom wesela ich marzenia, myśli i lęki. Dziennikarzowi ukazuje się Stańczyk – patron konserwatystów krakowskich. Dziennikarz użala się przed nim na upadek wartości w narodzie, ubolewa nad klęskami Polski i wadami rodaków. Stańczyk upomina go, by nie spowiadał się z cudzych grzechów, że trzeba działać, a nie tylko mówić i narzekać. Poeta widzi zjawę Rycerza, który wzywa go do tworzenia poezji silnej, budzącej otuchę i nadzieję. Gościem Pana Młodego jest Hetman – zdrajca targowiczan. Zjawa przypomina Panu Młodemu, że też jest szlachcicem a więc dziedziczy i grzechy ojców. Ukazujący się Dziadowi Upiór Jakuba Szeli to jeszcze jedno przypomnienie rzezi galicyjskiej z 1846 r.
Wszystkie te duchy i zjawy przywołują przeszłość kochaną, piękną i rycerską (i rycerską) – Zygmuntowską, która jednak jest już tylko widmem i nie ma co do niej wracać, szczególnie, że nie siłę się z niej czerpie a niemoc.
Przyszłość zapowiada Wernyhora, który przynosi Gospodarzowi złoty róg – symbol mocy narodu, polecenie zwołania wici i zapowiedź wybuchu powstania narodowego. Gospodarz zaś wręcza ten dar Jaśkowi z rozkazem zebrania chłopów przed świtem. Ten jednak gubi róg, schylając się po czapkę z pawimi piórami. Zaprzepaścił dla prywaty i błyskotki – hasło, które miało poderwać naród do walki. A więc kolejna próba powstania nie powiodła się, zwyciężyły egoizm i próżność. Chłopi choć mają zapał do walki, bez przywództwa nie są zdolni do działania. Inteligencja zaś nie potrafi zebrać się do walki, choć o wolności wiele mówi.
Mocą wielkiej wyobraźni poety, bronowicki dworek stał się symbolem Polski, arką łączącą w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Weselnicy zmienili się w reprezentantów narodu i przed trybunałem historii odbył się sąd. Wyrok zapadł surowy, ale sprawiedliwy. Społeczeństwo polskie – naród niezdolny do solidarnego działania, bierny i zapatrzony w przeszłość – nie zbuduje przyszłości.
I choć „Wesele” kończy się pesymistycznie, to właściwie Wyspiański pozostawił jeszcze nadzieję, umieścił ją w symbolu Chochoła. Słomiana pałuba kryje ducha narodowego i uśpione wartości, które kiedyś, jak róża wiosną, rozkwitną.
[MPa]