Kolejna kartka z historii Polski, tej najbardziej tragicznej, kiedy dzieci i młodzi ludzie szli na barykady w trakcie Powstania Warszawskiego (ogromnego zrywu warszawiaków przeciw okupantowi, gdzie mimo nierównej walki, partyzanci przez 63 dni stawiali opór, 1 sierpnia – 2 października 1944). Bitwa o Warszawę przyniosła zagładę miasta, śmierć około 150 tys. osób i wypędzenie reszty mieszkańców stolicy). Twórcą słów piosenki jest H, melodii Lao Che, będący jednocześnie wykonawcą oryginalnym utworu, ktory powstał w 2005 roku.
Samoloty…
(Ratata ratata, hopa hopa)
Panowie! Uwaga! Goliat! Goliat!
Wolny Naród, musi być, Wolny Naród!
Trzeci dzień jak palę ogniem Wilczura pysk,
Setny świński blondyn z trupią główką polazł ziemię gryźć,
ziemię gryźć,
ziemię gryźć!
Gar gówna tym gównoryjom i prztyczek w nos,
rykoszet rozpieprzył zbożówki termos,
pale papieros papieros papieros papieros papieros,
los los los barykado nasza Polsko mała!
Idź Pod Prąd!
Na barykadzie, na Rejtana, jeden, drugi bedzie w portki rżnąć,
w portki rżnąć,
w portki rżnąć!
Żaden to wstyd, wszak wszyscyśmy tutaj wiarą dusz.
Polka na RKM i granaty….
Orkiestra dusz…. (dusz… dusz… dusz…)
(Nananananaj nananananj)
Pałacyk Michla, Żytnia, Wola |
Bronią jej chłopcy, spod Parasola |x4
Słychać, krok, miarowy.
Krok, Szkopy, w bok.
To grupy szturmowe idą ławą!
A tu zęby mamy wilcze,
a czapki na bakier,
tu się Prusakom siada,
na karku okrakiem!
Do nich, kurwów!
Słychać, krok, miarowy,
krok, Szkopy, w bok.
To grupy Szturmowe idą ławą!
A tu zęby mamy wilcze,
a czapki na bakier,
tu się Prusakom siada,
na karku okrakiem!
(Zbigniew Jasiński ps. „Rudy”)
By nie puścić hitlerowców do nieba!
Poddają się, wstrzymać ogień!
Tygrys! Do budy! Tygrys!
Kolejny dzień jak palę ogniem, wilczura pysk.
Kolejny świński blondyn z trupią główką polazł ziemię gryźć,
ziemię gryźć,
ziemię gryźć!
Gar gówna tym gównoryjom i prztyczek w nos,
Rykoszet rozpieprzył mi zbożówki termos,
palę papieros, papieros, papieros, papieros, papieros, papieros.
Barykado nasza Polsko Mała!
Idź Pod Prąd!
Na barykadzie, na Rejtana, jeden drugi będzie w portki rźnąć,
w portki rżnąć,
w portki rżnąć!
Żaden to wstyd, wszak wszyscyśmy tutaj wiarą dusz.
Jęczmień w oku, lać się chce!
Dziś ogolić gęby, dziś ogolić gęby, dziś ogolić gęby…
Nie dam rady już.