- Utwór z gatunku liryki refleksyjnej.
- Przypomina piosenkę, jak kilka innych z twórczości Stachury.
- Napisany jest w stylistyce balladowo-gawędziarskiej.
- Składa sie z 8 zwrotek, o różnej ilości wersów.
- Motywem głównym jest życie, temat niezwykle obszerny.
- Utwór stanowi zapis wypowiedzi „ja” lirycznego i „ty” lirycznego.
- Każdy z wypowiadających się prezentuje odmienny stosunek do życia i inna postawę wobec ludzi.
- Forma wypowiedzi to przykład liryki bezpośredniej, liryki zwrotu do adresata.
- Każdy człowiek staje się aktorem i występuje na wielkiej scenie życia.
- Ludzie bowiem przybierają różne maski.
- Poprzez tematykę wiersz powiązany jest niejako z teatrem, choć realne życie to nie teatr.
- Tak naprawdę bywa wesołe, ale ma też ciemne strony
- Autor polemizuje z różnymi postawami i poglądami, porównuje życie z teatrem, na zasadzie kontrastu.
- Jako przeciwieństwa w wierszu funkcjonują też pojęcia kłamstwa i prawdy.
- Poeta wykorzystał proste codzienne słownictwo (kolokwializmy).
- Zastosował frazeologizmy (np. dusza na ramieniu”), powtórzenia (np. „coraz inne, coraz mylne”), wykrzyknienia (np. „To jest gra!”), anaforę („Życie to”, Życie to”, „Życie to”), personifikacje (np. „„blednie nawet sama śmierć”), metafory (np. „życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest”, „cały jestem zbudowany z ran”).
Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz;
Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada;
Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach.
To jest gra!
Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!
Ty i ja – teatry to są dwa!
Ty i ja!
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.
Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle.
Bo ty grasz!
Ja – duszę na ramieniu wiecznie mam.
Cały jestem zbudowany z ran.
Lecz kaleką nie ja jestem, tylko ty!
Dzisiaj bankiet u artystów, ty się tam wybierasz;
Gości będzie dużo, niedostępna tyraliera;
Flirt i alkohole, może tańce będą też,
Drzwi otwarte zamkną potem się.
No i cześć!
Wpadnę tam na chwilę, zanim spuchnie atmosfera;
Wódki dwie wypiję, potem cicho się pozbieram;
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb;
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz.
Ty i ja – teatry to są dwa!
Ty i ja!
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.
I niezaraźliwy wcale jest twój śmiech.
Bo ty grasz!
Ja – duszę na ramieniu wiecznie mam.
Cały jestem zbudowany z ran.
Lecz gdy śmieję się, to w krąg się śmieje świat!