Piosenka ze śpiewnika utworów ludowych, biesiadnych, po raz pierwszy ukazał się w zbiorku pracownic polskich. Przedstawia historię młodej pastereczki i jej rozterk duchowych, miłosnych. Utwór anonimowy, nie jest znany autor słów ani kompozytor.
Nad wodą, w wieczornej porze
Za gąskami chodziła,
Dziewczyna śliczna, jak zorze
I tak sobie nuciła:
Chodźcie, chodźcie, gąski moje,
Chodźcie ze mną do domu,
Opowiem wam troski moje,
Nie powiedźcie nikomu.
Czy to zniesie moja dusza,
Żebym temu sprzyjała,
Który mnie właśnie przymusza,
Abym jego kochała.
Chodźcie, chodźcie, gąski moje,
Chodźcie ze mną do domu,
Opowiem wam troski moje,
Nie powiedźcie nikomu.
Jam się w wolności rodziła,
Choć nie znałam mej matki,
Temu sprzyjam komum miła,
Nie zwiodą mnie dostatki.
Chodźcie, chodźcie, gąski moje,
Chodźcie ze mną do domu,
Opowiem wam troski moje,
Nie powiedźcie nikomu.
Niechaj kto chce, wierzy temu,
Jam mu słowo raz dała,
Oddałam serce miłemu,
I będę go kochała.
Chodźcie, chodźcie, gąski moje,
Chodźcie ze mną do domu,
Opowiem wam troski moje,
Nie powiedźcie nikomu.
I tak chodząc za gąskami
Rzewnie się rozpłakała,
Mając twarz zalaną łzami
Na swe gąski wołała:
Chodźcie, chodźcie, gąski moje,
Chodźcie ze mną do domu,
Opowiem wam troski moje,
Nie powiedźcie nikomu.