Znaleźliśmy informację w Internecie i ruszyliśmy (22.07.2018) zobaczyć co to takiego, skoro to już II edycja. Pogoda dopisała, brakowało miejsc na parkingu, ale atrakcji dużo. Prezentowały się koła gospodyń z różnych miejscowości województwa świętokrzyskiego, strażacy z OSP, zespoły ludowe i disco.
Były tańce, hulańce, zabawy, coś na ząb na słodko, na kwaśno, na tłusto. Było też coś do wypitki, z małymi procentami i bez nich, piwo z rodzinnego małego browaru, miody z regionalnych pasiek i olbrzymie bochny pachnącego chleba ze smalcem. Dla smakoszy fast-foodów też był ogromny wybór.
Na straganach coś pamiątkowego regionalnego, ale tez mnóstwo durnostojek (jak mówi moja koleżanka!). Podziwiać można było rękodzieło: garncarstwo, kowala, hafciarki, malarza i mistrzów kuchni serwujących te wszystkie przysmaki.
Można się było ubrać, kupić coś na pole (szkoda, że nie mamy ziemi!), podleczyć stawy preparatami z różnych stron świata, cudzoziemców też można było podziwiać na scenie, posłuchać przyśpiewek, wziąć udział w konkursie …
Wszędzie ochrona (wg mnie za bardzo widoczna i rozbawiona), odblaskowe (róż majtkowy) opaski na nadgarstkach i nade wszystko potrzebny gruby portfel, bo wszystko bardzo drogie (moja subiektywna ocena) , np. bilety po 10 zł (bez zniżek, bo nie mieszkamy w gminie Bieliny, a wnuk 2 lata temu skończył 7 lat, bycie na emeryturze też nie daje profitów), no ale trzeba wspierać region w rozwoju (przynajmniej nielicznych), tym bardziej, że codziennie oddajemy głos w konkursie i cieszymy się z I lokaty.
My tam byliśmy, miód i wino piliśmy, a cośmy widzieli- Wam żeśmy opowiedzieli…