Analiza i interpretacja „Elegii o…” K.K. Baczyńskiego

    Wybuch wojny zaskoczył Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w momencie, gdy dopiero wstępował w dorosłe życie. Została mu w brutalny sposób odebrana spokojna beztroska młodość, którą zastąpiła walka o przetrwanie. Okazało się, że przyjdzie mu zmierzyć się z najtrudniejszymi wyzwaniami, jakie niosła ze sobą nowa sytuacja. Ten problem jest poruszany w wielu wierszach Baczyńskiego, a także w „Elegii o…”
Poeta mówi o chłopcu, który wbrew własnej woli i naturalnemu porządkowi rzeczy staje się uczestnikiem walki o wolność. Utwór zaczyna się następującymi słowami:
„Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,”
Nie są to przeżycia, jakie powinny być udziałem dziecka. Dzieciństwo jest to okres, od którego oczekuje się bezpieczeństwa, ciepła, bliskości z rodzicami. W innym wierszu Baczyński napisze: „Sny dziecinne pachniały wanilią”. Z całą pewnością nie jest to czas na poznawanie cierpienia i okrucieństwa, i to w ich najwyższej postaci.
Dwie pierwsze strofy wiersza przedstawiają sytuację, w jakiej znalazł się chłopiec po wybuchu wojny. Wystarczy wymienić kilka określeń, użytych przez poetę, takich jak: „żelazne łzy”, albo „bochen trwóg”, czy też w końcu „wyszywali wisielcami drzew płynące morze”, żeby sobie uzmysłowić, że to nie jest świat, w którym powinno żyć dziecko. Nikt zresztą nie powinien żyć w takim świecie. Szczególnie odnosi się to do dziecka, które nie miało żadnego wpływu na wybuch wojny i jej rozwój! Tymczasem chłopiec musi poznać wszystkie reguły rządzące tym nowym światem, ponieważ już niedługo sam będzie musiał wyruszyć do walki. Wojna nie oszczędza nikogo – jest zaborcza i bezlitosna.
Szczególnie ważny jest następujący fragment wiersza: „przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg”. Małe dziecko zostaje zmuszone do poznania najgłębiej ukrywanych, najbardziej wstydliwych ludzkich sekretów. Co więcej, dziecko nie ma, bo mieć jeszcze nie może, żadnych sposobów obrony przed tym światem. Przemierza go „po omacku”. To, co inni ludzie poznają przez całe życie (albo nigdy!), chłopiec z wiersza poznał w ciągu krótkiego czasu od wybuchu wojny do śmierci.
Bardzo charakterystyczne dla Baczyńskiego są środki stylistyczne, jakimi posługuje się w wierszu – niezwykle rozbudowana metaforyka. Liczne są przenośnie, nierzadko wyszukane i zaskakujące, np. „żelazne łzy”, które „wycinają ścieżki”. Aż gęsto jest od epitetów, czasem połączonych na zasadzie przeciwieństw, jak np. w następującym fragmencie: „I wyszedłeś, jasny synu, z czarną bronią w noc”.
Wiersz zbudowany jest z trzech strof, z których dwie pierwsze stanowią rodzaj wstępu do strofy trzeciej. Brak jest regularnych rymów, które wplecione są tylko gdzieniegdzie dla podtrzymania rytmu wiersza.
Zwrotka trzecia jest punktem kulminacyjnym wiersza. Chłopiec wyrusza z bronią w ręku do walki. Czytelnik przeczuwa już zapewne, że historia chłopca nie może mieć szczęśliwego zakończenia. W końcu w tytule wiersza zawarte jest słowo „elegia”, które oznacza utwór skomponowany po czyjejś śmierci. Poeta pisze: „I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło”. Jednak przed śmiercią chłopiec uczynił jeszcze pewien symboliczny gest – przeżegnał ziemię ręką. To przecież dla tej ziemi, dla swojej ojczyzny, musi umrzeć.
Ostatni wers wiersza brzmi następująco: „Czy to była kula, czy to serce pękło?” Na to pytanie czytelnik nigdy nie pozna odpowiedzi, zresztą chyba nie ona jest najważniejsza. Najważniejsze jest pytanie: czy jakiekolwiek wartości i cele, takie jak np. wolna ojczyzna, mogą uzasadnić śmierć, zwłaszcza dziecka? Według mnie nie, ponieważ życie jest wartością najwyższą. 


[ML]