Rok czytelniczy rozpoczęłam sagą o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego. Sięgnęłam po nią częściowo zachęcona powracającą popularnością Sapkowskiego związaną z serialem, trochę z ciekawości, trochę z poczucia bycia jedną z 3 osób, która nigdy nie czytała Wiedźmina 😉
Chciałam też obejrzeć serial, a jeśli coś jest oparte na książce z reguły czytam przed obejrzeniem.
Pierwsze dwa tomy – z opowiadaniami czytają się w zasadzie same, cała saga poza dwoma ostatnimi tomami, a w szczególności ostatnim czyta się szybko i łatwo. Akcja jest wartka i ciekawa, wyobraźnia pracuje jak to przy czytaniu fantasy. Czasem sięgałam po papier i ołówek – np. żeby wyrysować pochodzenie Ciri, nie zaszkodziłoby w sumie załączenie rysunku poglądowego. Przydałyby się również mapy, bohaterowie dużo się przemieszczają, trudno się zorientować w rozmieszczeniu królestw i innych miejsc. Z pomocą przyszedł mi syn i dostarczył mapę z gry 😊
Co mi się podobało – praca wyobraźni, autora przy wymyślaniu wiedźmińskiego świata i mojej przy czytaniu – jest coś odświeżającego w świecie, który pozostaje poza realiami naszego. Dobry trening pamięci. Podobały mi się, w większości, często ironiczne dialogi. Podobały mi się opisy, były zazwyczaj w sam raz. Podobały mi się, odniesienia do kultury – mitów, legend, czy chociażby bajek z dzieciństwa.
Co mi się nie podobało – nie podobało mi się zakończenie a w zasadzie cała „Pani Jeziora” i duża cześć „Wieży Jaskółki”. Szczególnie irytująca była część ostatnia, która chwilami wyglądała jakby pisała ją inna osoba lub osoba pisząca w pośpiechu, aby skończyć. Leży w niej w zasadzie wszystko – jest słaba językowo i fabularnie – jestem doprawdy oburzona, do końca pchało mnie jedynie pragnienie poznania zakończenia historii, a i to skończyło się rozczarowaniem. Jak dla mnie Sapkowski nie miał pomysłu jak zakończyć. „Pani Jeziora” jest trochę jak ostatni sezon „Gry o tron”.
Nic ciekawego nie wynika z wędrówki Ciri w czasie i przestrzeni. Brakowało mi też trochę, nie wiem, jakiejś głębi filozoficznej, jakiegoś wyższego celu działań. Niby Ciri jest Źródłem, dzieckiem starszej krwi, potencjalną matką władcy świata, ale w zasadzie z tego wynika dla tego świata? Nie wiem.
Porównując z dwiema innymi seriami fantasy – Władcą Pierścieni i Narnią to trochę Wiedźmin pod tym względem wygląda słabo i mnie akurat tego brakowało.
Językowo da radę, dobrze się czyta. W moich ebookach było jednakowoż sporo literówek – nie wiem jak się to ma do papieru, ale było to dosyć irytujące. W „Pani Jeziora” było też trochę błędów ortograficznych i gramatycznych. Chwilami czytając tę część miałam wrażenie, ze to jakieś nieudolne tłumaczenie na polski z innego języka.
Podsumowując – można przeczytać, wstydu nie ma, ale i zachwytu również brak. Raczej nie planuję czytać dodatkowych opowiadań ani „Sezonu burz”
Przeczytałam:
Ostatnie życzenie
Miecz przeznaczenia
Krew elfów
Czas pogardy
Chrzest ognia
Wieża Jaskółki
Pani Jeziora
AB
Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionych fanek czytania z Read&Breath