„Do moich uczniów” Jana Twardowskiego

  • Wiersz z gatunku liryki refleksyjnej.
  • Składa się z 7 strof różnej długości.
  • Stanowi rodzaj monologu lirycznego
  • Tematem są wspomnienia o uczniach.
  • Znajdziemy w utworze miłość i szczere zainteresowanie nauczyciela dziećmi „wybranymi przez Boga”.
  • Poeta przedstawia ich w taki sposób, jakby chciał wynagrodzić  im krzywdę losu.
  • Czytelnik zobaczy też brzydotę upośledzonych dzieci, choć w kontekście zainteresowania, ich prawa do normalnego życia.
  • To głęboki manifest w obronie ludzi upośledzonych, niepełnosprawnych, odrzucanych.
  • Nauczyciel (podmiot liryczny, poeta) przeciwstawia ich niepełnosprawności wrażliwość, wdzięk, pogodę ducha, otwartość na innych, prostą mądrość.
  • Nastrój wiersza poważny, refleksyjny, przepełniony uczuciem, dobrocią i zrozumieniem.
  • Wiersz jest przekazem dotyczącym empatii, tolerancji, chrześcijańskiej miłości.
  • Poeta wykorzystał różne środki artystyczne, m. in. epitety (np. „Buzią otwartą”), przenośnie (np. „z duszą pod rzęsami”), apostrofę (np. „uczniowie moi, uczenniczki drogie”).

 

Uczniowie moi, uczenniczki drogie,
ze szkół dla umysłowo niedorozwiniętych,
com wam uczył lat kilka, stracił nerwy swoje,
i wam niechaj poświęcę kilka wspomnień świętych.

Jurku, z buzią otwartą, dorosły głuptasie-
gdzie się teraz podziewasz, w jakim obcym tłumie –
czy ci znów dokuczają na pauzie i w klasie –
i kto twe smutne oczy nareszcie zrozumie.

Janko Kosiarska z rączkami sztywnymi,
z noskiem co się tak uparł, że został króciutki –
za oknem wiatr czerwcowy z pannami ładnymi –
a tobie kto daruje choć uśmiech malutki.

Pamiętasz tamta lekcję, gdym o niebie mówi,
te łzy co w okularach na religii stają –
właśnie o robotnikach myślałem z winnicy,
co wołali na dworze – nikt nas nie chce nająć.

Janku bez nogi prawej, z duszą pod rzęsami –
grubasku i jąkało – osowiały, niemy –
Zosiu coś wcześnie zmarła, aby nóżki krzywe
szybko okryć żałobnym cieniem chryzantemy.

Wojtku wiecznie płaczący i ty coś po sznurze
drapał się, by mi ukraść parasol, łobuzie –
Pawełku z wodą w głowie i ty niewdzięczniku
coś mi żaby położył na szkolnym dzienniku.

Czekam na was, najdrożsi, z każdą pierwszą gwiazdką –
ze srebrem betlejemskim co w pudełkach świeci –
z barankiem wielkanocnym. – Bez was świeczki gasną –
i nie ma żyć dla kogo.
Ten od głupich dzieci.