- Wiersz powstał w Waszyngtonie D. C. w 1948 roku.
- Ukazał się w tomie „Światło dzienne” (1953).
- Jest przykładem liryki refleksyjnej.
- Składa się z 5 strof, o różnej liczbie wersów.
- Tematem jest poeta, niezwykły artysta.
- Utwór ma charakter patetyczny, podniosły, uroczysty.
- Jest ilustracją człowieka wyjątkowego – poety, stanowi jego pochwałę.
- To własnie jemu przypada rola reprezentowania narodu, wyrażania uczuć,n tych pozytywnych i tych obrazujących cierpienie.
- Cechuje go niezwykła wrażliwość, duchowość i umiejętność patrzenia na rzeczywistość.
- To na poetę, według Miłosza, czeka świat.
- Podmiotem lirycznym jest poeta, ale nie należy go utożsamiać z Miłoszem.
- Tytuł wskazuje, że został napisany w hołdzie Tadeuszowi Różewiczowi.
- Czytelnik znajdzie w wierszu przenośnie (np. „on ma dom w igle sosny”), wykrzyknienia (np. „Chwała stronie swiata, ktora wydaje poetę”).
Zgodne w radości są wszystkie instrumenty
Kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi.
Czterysta rzek błękitnych pracowało
Na jego narodziny i jedwabnik
Dla niego snuł błyszczące swoje gniazda.
Korsarskie skrzydło muchy, pysk motyla
Uformowały się z myślą o nim
I wielopiętrowy gmach łubinu
Jemu rozjaśniał noc na skraju pola.
Więc się radują wszystkie instrumenty
Zamknięte w pudłach i dzbanach zieleni
Czekając aby dotknął i aby zabrzmiały.
Chwała stronie świata która wydaje poetę!
Wieść o tym biegnie po wodach przybrzeżnych
Gdzie na tafli we mgłach śpiąc pływają mewy
I dalej, tam gdzie wznoszą się i opadają okręty.
Wieść o tym biegnie pod górskim księżycem
I ukazuje poetę za stołem
W zimnym pokoju, w mało znanym mieście,
Kiedy zegar na wieży wybija godzinę.
On ma dom w igle sosny, w krzyku sarny,
W eksplozji gwiazd i wnętrzu ludzkiej dłoni.
Zegar nie mierzy jego pieśni. Echo
Jak w środku muszli starożytność morza
Nigdy nie milknie. On trwa. I potężny
Jest jego szept wspierający ludzi.
Szczęśliwy naród który ma poetę
I w trudach swoich nie kroczy w milczeniu.
Tylko retorzy nie lubią poety.
Siedząc na szklanych krzesłach rozwijają
Długie rulony, metry szlachetności.
A naokoło huczy śmiech poety
I jego życie nie mające kresu.
Gniewni są. Wiedzą że ich krzesła pękną
A w miejscu gdzie siedzieli nie wyrośnie
Ani źdźbło trawy. Krąg spalonej siarki,
Rudy, jałowy pył mrówka ominie.