Świętokrzyska przyśpiewka o miłości aż po grób. Śpiewana w okolicach Bielin, wykonawczynią jej była Krystyna Okulska. Przetrwała w zapisach z 1963 roku, w Roczniku Muzeum Świętokrzyskiego, a zanotowana była przez zbieracza pieśni i przyśpiewek Zygmunta Włodzimierza Pyzika.
Hanka w ogródku podlewała róże, konik bułany wpadł na jej podwórze.
Konik bułany gwiazdkę miał na czole, duże nóżki białe i oczy sokole.
Hanka poznała, że to koń Stefana, koniu, ach, koniu, gdzieżeś podział pana,
Pana swojego z siwymi oczami, rok czasu mija, jak sie żegnał z nami.
Konik bułany smutnie zwiesił głowę, jakby rozumiał owej Hanki mowe.
Hanka isie patrzy, konik krwią zbroczony, zbroczone siodło i popręg czerwony.
Hanka z rozpaczy mówić już nie może, poczęła mówić — Boże, mocny Boże.
Zabrałeś mi to, com najdroższe miała, i com po tobie najlepiej kochała.
Zabierz że i mnie przed oblicze twoje, niech ja na ziemi dłużej już nie stoję.
Hanka na ziemi dłużej już nie stała, tylko ją ciemna mogiła odziała.
Hanka i Stefan złączeni we dwoje, dziś za Ojczyznę modlą sie oboje.
Hanka i Stefan złączeni we dwoje, dziś za Ojczyznę modlą sie oboje.