W „Skąpcu” i „Świętoszku” poza krytyką cech ludzkich takich jak skąpstwa czy fałszywej pobożności ukazane są także stosunki między domownikami w siedemnastowiecznej francuskiej rodzinie. Molier pokazał przede wszystkim bezgraniczną władzę ojca.
Postępowanie Harpagona doprowadziło do tego, że jego własny syn, aby móc prowadzić normalne życie, zarabiał grając w karty. Należy zauważyć, że „głowa rodziny” w ogóle nie liczyła się z uczuciami swoich dzieci. Harpagon oznajmił córce, że ma wyjść za Anzelma. Gdy dowiedział się o jej miłości do Walerego, zagroził, że zamknie ją w klasztorze. Zakochanemu w Mariannie Kleantowi najpierw zabronił się z nią widywać, a po kłótni z synem przeklął go i wydziedziczył. Przyczyny takiego zachowania były łatwe do odgadnięcia. Anzelm zgodził się bowiem ożenić z Elizą bez roszczenia pretensji do jej posagu. Marianna natomiast, z którą skąpiec pragnął się ożenić, miała być przyzwyczajona do skromnego życia, czyli jej utrzymanie nie powinno zbyt wiele kosztować. Molier skrytykował więc również małżeństwa dla pieniędzy, które były w siedemnastowiecznej Francji na porządku dziennym.
W „Świętoszku” naiwność i łatwowierność Orgona niemalże doprowadziła jego rodzinę do ruiny. Był on bowiem pod silnym wpływem Tartuffe’a. Myślał, że świętoszek zawsze miał rację. Orgon dał się omamić do tego stopnia, że zapisał obłudnikowi cały swój majątek i postanowił dać mu swoją córkę za żonę. Również w tej sztuce ojciec nie liczył się z dziećmi, bowiem Marianna była zakochana w Walerym, a co więcej, była mu już dawniej przyrzeczona. Gdyby świętoszek nie „namieszał” Orgonowi w głowie, prawdopodobnie nie złamałby on swojej obietnicy. Moim zdaniem, winę za napięcia w tej rodzinie ponosił Tartuffe. Od momentu jego pojawienia się w domu atmosfera stawała się coraz gorsza, czego skutkiem były ciągłe kłótnie i spory.
Ojciec był w rodzinie osobą tak ważną, że nie wolno mu było nic zarzucić. Kiedy Orgon zdał sobie sprawę z tego, że Tartuffe był oszustem, nikt nie śmiał mu wypominać jego naiwności i łatwowierności.
W „Skąpcu” Kleant i Eliza od dawna nic już do ojca nie czuli. Był on dla nich tylko przeszkodą. W „Świętoszku” dzieci ciągle jeszcze kochały Orgona, ale jednak dostrzegały, że dla niego liczył się tylko Tartuffe. Wydaje mi się, że uczucie dzieci słabło z dnia na dzień.
Elmira była wierną żoną. Nie dała się uwieść przez Tartuffe’a. Obiecała nie mówić nikomu o jego miłosnym wyznaniu, jeśli poprze on związek małżeński Marianny z Walerym. Widać więc, że chciała dla dzieci jak najlepiej. Można powiedzieć, że była również dobrą matką.
W swoich komediach Molier skrytykował to, co nie powinno mieć miejsca w stosunkach między członkami rodziny. Według mnie, dobrze by było, gdyby każdy mógł mieć coś do powiedzenia i liczył się przy tym z pozostałymi. Sądzę, że ojciec nie powinien podejmować wszystkich decyzji za swoje dzieci, zwłaszcza, gdy one myślą coś innego. Molier nie lansował oczywiście współczesnego, partnerskiego modelu rodziny. W XVII wieku byłoby to nie do pomyślenia. Autor „Skąpca” i „Świętoszka” pragnął uświadomić jednakże konieczność choćby niewielkich zmian w ówczesnych, często „chorych” stosunkach rodzinnych.
[TL]