Literackie rozmowy z Bogiem

Literackie rozmowy z Bogiem

BÓG. Krótkie słowo, zaledwie trzy litery. Cóż tak naprawdę się za nimi kryje?
Bóg to nazwa zarezerwowana dla istot najwyższych, które są przedmiotem kultu religijnego bądź refleksji filozoficznej. W religiach monoteistycznych jest to stworzyciel świata i ludzi, Pan wszechświata decydujący o jego losach. Ma różne nazwy: Jahwe, Bóg, Allach , ale zawsze oznacza tę samą   osobę „Niewidzialną i Nieznaną siłę,  choć różnie wyobrażaną i czczoną”.

Od najmłodszych lat słyszymy, że Bóg jest dobry, Bóg stworzył świat, Bóg powołał do życia człowieka, Bóg zesłał na ziemię swego Syna, by ten nas zbawił. Wiele słów, wiele prawd, jednak pytanie brzmi, co tak naprawdę wiemy na temat Boga?

Literatura od wieków inspirowała się wierzeniami religijnymi,  była również źródłem wiedzy o Bogu, uzupełniała filozofię i teologię. Relacje pomiędzy bogiem i człowiekiem  w Sposób zróżnicowany przedstawiano w poszczególnych epokach. W literaturze polskiej, jak i  zagranicznej wiele miejsca poświęcono istocie Boga. Poeci snuli rozważania czy Bóg naprawdę istnieje, czy się interesuje ludźmi, czy otacza ich opieką. Czy jest to okrutny władca, czy może czuły, ale sprawiedliwy ojciec. Poeci tracili wiarę w Boga, czasami prowadzili z nim spory, a czasem dochodzili do wniosku, iż faktycznie Bóg się ludźmi interesuje i chce dla nich jak najlepiej. Jedni z Boga szydzili i ośmieszali go, natomiast inni sławili oraz wychwalali. W literaturze możemy znaleźć wiele przykładów dialogu z Bogiem, w których jednym odpowiadał,  innym zaś nie, zawsze jednak ludzie zwracali się do niego, gdy byli w jakieś konkretnej potrzebie.

Motyw rozmowy z Bogiem to temat licznych dzieł artystycznych wszystkich epok, co może świadczyć o tym, jak ważne jest istnienie Boga w życiu człowieka.

Teraz chciałbym przywołać biblijną postać Hioba kojarzoną  przede wszystkim z niespodziewanym nieszczęściem spadającym na bogobojnego człowieka. Opowieść o tytułowym Hiobie zaczyna się tak:

Był mąż w ziemi Uz, imieniem Hiob,

a mąż ten był doskonały i szczery, bojący się Boga i odstępujący od złego.

Bóg ciężko doświadczył swego sługę w wyniku zakładu z szatanem, że Hiob nie ugnie się pod brzemieniem nieszczęść i nie przestanie służyć swemu Panu. I rzeczywiście  – Hiob – doświadczony trądem, utratą rodziny, majątku i brakiem wsparcia od przyjaciół, pozostał posłuszny bogu i dlatego Bóg na nowo sowicie go wynagrodził pomnażając jeszcze jego poprzedni majątek. Hiob stał się symbolem godności, pokory i pełnego zaufania do Boga, nieugiętej wiary i cierpliwości. 

Nie buntował się przeciw Stwórcy, nie zarzucał mu niczego. Zastanawiał się jedynie, dlaczego został ukarany, dlaczego musi cierpieć. Mimo tego ani razu nie odwrócił się od Boga, zachował wiarę nawet w tak tragicznej sytuacji. Owszem, narzekał na swój los, przeklinał dzień swych narodzin, ale nigdy nie rzekł złego słowa w stronę Stwórcy, zachowując wobec  Boga pełną pokorę. Pragnie rozmowy z Panem, gdyż chce poznać przyczyny swojego cierpienia. Chce wiedzieć, o co Bóg go oskarża. Taka postawa bohatera dowodzi, że nie przestał on kochać Boga, że nadal mu na Nim zależy, pragnie być dzieckiem bożym i jeśli zbłądził, to potrzebuje wyjaśnienia, gdyż sam go odnaleźć nie potrafi.  To uporczywe domaganie się rozmowy z Panem dowodzi odwagi bohatera i jego godności. Odwagi, bo zuchwałość człowieka może rozgniewać potężnego Jahwe, a godności, gdyż Hiob chce mieć możliwość obrony i prawo głosu na temat swojego życia.

Owszem Jahwe z Wichru odpowie swemu pokornemu słudze, ale będzie to szczególna odpowiedź, bo składająca się z samych pytań. Wszystkie one dotyczą mechanizmów funkcjonowania świata i zagadnień egzystencjalnych. Wielki monolog Jahwe otwiera główne pytanie skierowane do Hioba: gdzieś ty był, kiedym ja zakładał grunty na ziemi? ta pierwsza kwestia ma ogromne znaczenie dla zrozumienia całej wymowy tej rozmowy. Otóż w tym pytaniu, ukryta jest informacja, że w chwili stwarzania świata, gdy Pan oddzielał wody od ziemi,  światło od ciemności, i ustanawiał fundamentalne prawa rządzące światem, Hioba przy tym nie było.

Ba! Nie było przy tym żadnego człowieka. Konsekwencją tego jest fakt, że nie tylko Hiob, ale nikt z ludzi nie rozumie zasad funkcjonowania świata, a prawodawcą jest przecież Jahwe. Bóg zadaje jeszcze inne pytania, np.

Czy znasz porządek nieba? Wiesz, skąd pochodzi deszcz i krople rosy kto płodzi? Czy umiesz uspokoić deszcz? Wiesz, skąd pochodzą błyskawice? Czy odkryte są tobie bramy śmierci, czy znasz jej tajemnicę?

Hiob nie potrafił odpowiedzieć na żadne z pytań, zresztą nie uczyniłby tego nikt
z ludzi. Bóg nie udzielił Hiobowi odpowiedzi wprost, nie rozwiał  jego wątpliwości. Pokazał mu natomiast, że istnieje wiele tajemnic tego świata (żywioły, narodziny, śmierć), a zatem i cierpienie jest jedną z takich tajemnic.  Niekiedy bowiem – nieszczęścia, utrata zdrowia, najbliższych i majątku – jest jedynie ciężką próbą. Hiob stał się archetypem losu ludzkiego, według którego należy przyjąć wszystko, co Bóg nam zsyła, nikt bowiem nigdy nie obiecywał człowiekowi, że życie polega tylko na szczęściu. Cierpienie jest jego nieodłączną częścią. Rozmowa z Bogiem uświadomiła Hiobowi, że mądrość Pana i jego potęga znacznie przewyższają człowieka.

Najpełniejszy wyraz renesansowej relacji człowieka z Bogiem, odnajdujemy w utworze Jana Kochanowskiego, „Czego chcesz od nas, Panie…”. Jest to jednocześnie pieśń pochwalna, hymn wysławiający dobro Stwórcy oraz modlitwa dziękczynna za dzieło stworzenia świata i człowieka. Podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do Boga, z czcią i uwielbieniem mówi  o jego wielkiej hojności i niezmierzonej dobroci. Ukazany w pieśni świat, pełen jest harmonii i doskonałości, jest darem, z którego mogą korzystać wszyscy. Budowniczy tej wspaniałej rzeczywistości, kreowany w utworze na podobieństwo artysty  jest bliski człowiekowi. Panuje  nad Swoim stworzeniem i kieruje nim w sposób doskonały. Dlatego też, „Czego chcesz od nas, Panie…” jest hołdem złożonym Stwórcy i Ojcu wszechświata.

Z kolei we fraszce „Na dom w Czarnolesie”,  poeta zwraca się do Boga z prośbą o udzielenie błogosławieństwa na całe życie. Podmiot liryczny nie pragnie bogactwa, bo nie ma ono dla niego aż  takiej wartości, żeby było warto o nie zabiegać. Prosi o  wartości niezbędne, konieczne, takie jak: spokój, zdrowie, czyste sumienie, życzliwość, pogodną starość. W tych utworach Kochanowski deklaruje bezgraniczne zaufanie Bogu oraz podporządkowanie się jego woli. Uważa, że człowiek nie jest w stanie spłacić Stwórcy długu za tak wspaniały świat. Uznaje Boga za  Artystę doskonałego, któremu należy się uwielbienie poświadczone życiem zgodnym z przykazaniami

Odmienne spojrzenie na świat i Boga a zwłaszcza człowieka dostrzegamy
u Kochanowskiego w Trenach, które są niezwykle emocjonalnym zapisem żalu po stracie dziecka. Ten ogromny żal i ból przeradza się w wielki kryzys filozoficzny. Powoduje zwątpienie we wszystko, w co do tej pory ojciec wierzył, dla którego utrata ukochanej Urszulki jest utratą części własnej duszy, braku spokoju i pociechy. Rozpacz i nieukojony ból  powodują u podmiotu lirycznego zwątpienie w ład świata, w końcu bunt przeciwko temu, co odebrało mu jego dziecko. Zachwianiu ulega  jego wiara w Dobroć Boską.

„Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy

Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy”.

Zrozumieć ład świata i sens godnego życia pomaga mu podczas sennego objawienia matka (z Urszulką na ręku) mówiąc „Tego sie, synu, trzymaj, a ludzkie przygody  Ludzkie noś;”. Ta prawda pozwala strapionemu ojcu odkryć, że cierpienie nie jest karą czy też próbą – jest elementem życia, czymś jak najbardziej ludzkim i należy je przyjmować z całą pokorą ludzkiej natury. Ostatecznie poeta kaja się przed Bogiem, wyznaje wiarę w Jego zamysły i „zwraca” mu swoje zaufanie. Człowiek wierzący w krytycznych sytuacjach prawdziwe ukojenie, wytłumaczenie niezrozumiałego znajduje właśnie w Bogu. Jeśli w takich momentach czyni odwrotnie, czyli wyrzeka się Go – pozostaje sam.  Taki człowiek musi prędzej czy później do Boga wrócić. A Bóg wybacza jego chwile słabości….

Bunt wobec Boga i nawiązanie do postawy prometejskiej odbiło się szerokim echem głównie w literaturze okresu romantyzmu. I tak  bohater III części Dziadów Adama Mickiewicza jest typem romantycznego wcielenia Prometeusza, który podobnie jak jego mityczny poprzednik, buntuje się przeciw Bogu dla dobra i szczęścia narodu. Konrad zmienia swoje nastawienie do świata. Miłość, sprawy prywatne ustępują nowej idei – kwestii odzyskania wolności przez uciemiężoną ojczyznę.  Poczucie misji, ambicja przewodzenia narodowi i zbawienia ludzkości stają się powodem wygłoszenia Wielkiej Improwizacji – monologu pełnego dumy, pychy, ale także rozpaczy i trwogi. Monolog ten jest dowodem całkowitej metamorfozy bohatera. Konrad odczuwa siłę tworzenia i przekonanie, że w sztuce tej jest lepszy od Boga.  Rzuca Stwórcy największe bluźnierstwa, oskarża o zło i cierpienie narodu. W szaleńczym uniesieniu Konrad bliski jest bluźnierstwu – grozi on Bogu i już prawie nazywa go carem, lecz słowo to zostaje tylko doszeptane przez Szatana. Bohater nie potrafi pojąć sensu kruchego, nietrwałego naznaczonego przez Boga cierpieniem życia.

Ogromna siła uczucia  pozwala temu dumnemu indywidualiście na słowa:

„Ja najwyższy z czuwających na ziemskim padole…”.

Takie postępowanie, skłania go do poniesienia największej ofiary:

„…Nazywam się milion , bo za miliony kocham i cierpię katusze…”.

Prometeizm Konrada to również bunt i deklaracja cierpienia, poświęcenia się za ogół,   utożsamienie się z narodem. Pycha Konrada stopniowo narastała, doprowadzając go w końcu do upadku. Człowiek bowiem nigdy nie wygrał z Bogiem, Konradowi też to się nie udało. Harmonia świata nie została zachwiana przez dzieło jednego człowieka, przez jego szalone słowa. Bóg pozostał Bogiem, a człowiek – człowiekiem.

Przeciwieństwem Konrada jest ks. Piotr. To przede wszystkim pokorny sługa boży, który gotów jest przyjąć na siebie karę za winy Konrada. Tak jak Konrad jest określony przez bunt i pychę, tak ks. Piotra określa pokora i chęć służenia ludziom. Konrad gardzi ludźmi, wywyższa się, natomiast ks. Piotr kocha wszystkich i to on zwyciężył.  Bóg nie raczył odpowiedzieć dumnemu Konradowi, odpowiedział skromnemu, pokornemu duchownemu, który nazywa się sam prochem i mieczem. Ks. Piotr przeżywa w swojej celi widzenie. To jest właśnie odpowiedź Boga, mistyczne uniesienie, w efekcie którego dane jest księdzu ujrzeć dzieje Polski i jej przyszłość ułożoną na wzór dziejów Chrystusa, gdzie męczeństwo polskiego narodu ma zbawić inne narody.  Całość wizji jest romantyczną realizacją hasła mesjanizmu narodowego. .

Hymny Kasprowicza przepełnione są żalem i buntem przeciw Bogu.  „Dies irae” to utwór pokazujący obraz Boga jako nieczułego i okrutnego stwórcę zła i ułomnego (niedoskonałego) człowieka. Hymn wypowiada się za pomocą symboli, deformacji, fantastyki, gwałtownego gestu i dynamicznych sytuacji. Pokazuje świat w kolorze krwi i ognia. Wizja końca świata ma wymiar dramatycznego pochodu ożywionej histo­rii ku nieuchronnej zagładzie. Przestrzeń jest przepełniona cierpieniem, umierającą przyrodą, osnuta mgłami i mrokiem, upiornością, mękami ludzi, pełzającymi gadami, krzyżami, wyuzdaniem erotycznym, gasnącym kosmosem, ponurymi głosami wszechświata. Dzień gniewu symbolizują- głowa Chrystusa – brocząca krwią i cierpiąca męki, Ewa – sprawczyni grzechu, żądna szatań­skiej rozpusty z diabelskim padalcem oraz Adam – dźwigający nadludzkie brzemię winy, który jest głównym podmiotem lirycznym (jest ich 4) i  wypowiada się w imieniu grzeszników, całej ludzkości. Oskarża on Boga o to co się dzieje na ziemi. Jest wstrząśnięty, że Bóg nie reaguje, pozostaje głuchy, daleki i obojętny na ogrom cierpień ludzkich. W takiej więc sytuacji świat i człowiek skazani są na zagładę.

„Dies irae” wyraża rozpacz i  przekonania o bezsensie ludzkiej egzystencji, w którą Bóg wpisał zło i nie chce pomóc człowiekowi go przezwyciężyć.

Tragiczne doświadczenia II wojny światowej z jednej strony zbliżyły niektórych twórców do Boga i kazały im w religii szukać nadziei na lepszy świat, z drugiej zaś postawiły pytanie – jeżeli Bóg istnieje, to jak mógł dopuścić do tak niesłychanych zbrodni?

Jako przykład chciałbym przywołać  „Psalm 4” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Nawiązuje on do tradycji psalmów biblijnych, utworów poetyckich o charakterze modlitewnym. Psalm Baczyńskiego jest prośbą do Boga, ale  nie o zbawienie, lecz o uzasadnienie zła. Poeta zwraca się do Stwórcy o litość w obliczu tragedii wojennej, której sam jest uczestnikiem. Oto fragment obrazujący ogrom bezradności wobec zła, jakie niesie wojna:

Boże mój. Ja przed Tobą

ołtarz ciała rozdarty.

Ja jednym sumieniem rodzony,

dymię tysiącem martwych.

 Boleśnie rozdarty poeta nie może zrozumieć ludzi i ich czynów. Szuka odpowiedzi, prosi więc  Boga o wyjaśnienie sensu istnienia w „nieludzkich czasach”:

Nie tłumacz mi ptaków i roślin,

ja z nich poczęty  rozumiem,

tylko się krzywdy nauczyć

i ludzi się uczyć nie umiem.

             Uważa, że Bóg czyni krzywdę człowiekowi, bo tworząc świat, stworzył także ból
i cierpienie, które stało się także udziałem samego poety.. Z gorzką ironią kieruje do Stwórcy słowa rozpaczy, by zesłał ulewy głów obciętych. Występujące w wierszu słowa „Ty ze wszystkiego święty” to uznanie wielkości stwórcy i wiara w jego moc, a jednocześnie ironiczne oskarżenie Boga za tragedię wojny. Psalm jest przepełniony kontrastującymi ze sobą nastrojami, poczuciem tragedii i nadziei, skarg i wyrzutów kierowanych do Stwórcy w formie pytań przepełnionych bólem i goryczą. Pełne cierpień pytania zadawane Bogu  pozostają w utworze bez odpowiedzi.

Powyższe przykłady to jedynie niewielki utworów przedstawiających różne kreacje boga i wzajemne relacje stwórcy i człowieka w literaturze. Literackie rozmowy z bogiem istniały od wieków. Nie zawsze jednak układały się tak samo.  Jedne z nich naznaczone były buntem wobec Pana, inne wdzięcznością, szacunkiem i miłością. Człowiek od zawsze szukał w Bogu zarówno wsparcia w chwilach ciężkich, porady gdy czuł się słabym oraz wyjaśnień, gdy nie zgadzał się na zastany wizerunek świata.

W starożytności Pan był potężny i wszechwładny. Wedle twórców doby renesansu Bóg to  łagodny i wspaniałomyślny Stwórca świata, przed którym człowiek nie powinien czuć lęku, tylko traktować go jak najlepszego Ojca. Bóg bowiem zawsze wie, co jest dla człowieka najlepsze, dlatego trzeba z ufnością oddawać się boskim wyrokom.

W romantyzmie człowiek buntował się przeciwko Bogu, był butny, odważny i prowokujący. W okresie wojennym ludzie proszą Pana o wyjaśnienie przyczyny nieszczęść, cierpienia i śmierci niewinnych istot. Czasem, pod wpływem różnych wydarzeń, człowiek tracił wiarę w Boga i odwracał się od niego. Jeżeli jednak wierzył, to nadrzędnym jego celem było zjednoczenie
z Bogiem i pragnienie osiągnięcia spokojnego, szczęśliwego wiecznego życia.

Jak widać sposób pojmowania Boga przez ludzi różnił się, jedni kochali go ponad życie, inni nienawidzili za to, co im zrobił. Jedno jest pewne, że nieważne co do niego czuli, to nawet
w obliczu największej tragedii zwracali się ku niemu, chociaż często nie rozumieli jego wyroków. Człowiek bowiem nie może być sam w chwili próby. Potrzebuje innych ludzi, a kiedy nie ma ich w pobliżu, dostrzega wtedy obecność Boga.

Dialog ze Stwórcą  to bardzo ważny element świata przedstawionego w historii literatury, staje się on swego rodzaju motorem dzieła literackiego, ukazuje często ułomność człowieka wobec Pana, zmusza do refleksji, często budzi brak zrozumienia dla Boskiego działania. Uświadamia również własną słabość, kruchość istnienia, pozorność pewnych wartości i zmusza do pytań, na które trudno znaleźć odpowiedzi.

Nikt nie jest w stanie pojąć zasad funkcjonowania świata, którego prawodawcą jest przecież Bóg.

Autor: Krzysiek