- Wiersz z gatunku inwokacyjnej liryki refleksyjnej.
- Przypomina modlitwę dziękczynną.
- Poeta poprzez Pana Cogito kieruje do Boga swój monolog.
- Słowa modlitwy są niezwykle barwne, poetyckie i oryginalne.
- Pan Cogito to człowiek niezwykły, odkrywający świat w różnych jego przestrzeniach.
- Wędrówka ułatwia też poznanie mu samego siebie.
- Podmiot chwali Stwórcę za doskonałe dzieło, dziękuje za dary natury i sztuki.
- Bije się we własne piersi za winy wobec losu innych ludzi, prosi o błogosławieństwo dla siebie i tych, którzy uczynili mu wiele dobra.
- Zachwyca się różnorodnością poznawanych miejsc, w tym upatrując piękna i magii rzeczywistości.
- Całość przypomina traktat o tolerancji, pokorze i zrozumieniu inności.
- Podróż traktowana jest dosłownie jak przekraczanie granic i metaforycznie jako otwarcie na świat i drugiego człowieka.
- Poeta zastosował: epitety (np. „spalona ziemia”), porównania (np. „Życie krążyło jak astrologiczny zegar”), metafory (np. „przyniósł mi list owoce”), wyliczenia (np. „żebyś miał w swej opiece Mamę ze Spoleto Spiridiona z Paxos/dobrego studenta z Berlina), uosobienia (np. Natura powtarzała swoje mądre tautologie”).
Panie
dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny
a także za to że pozwoliłeś mi w niewysłowionej dobroci Twojej
być w miejscach które nie były miejscami mojej codziennej udręki
– że nocą w Tarquinii leżałem na placu przy studni
i spiż rozkołysany obwieszczał z wieży Twój gniew lub wybaczenie
a mały osioł na wyspie Korkyra
śpiewał mi ze swoich niepojętych miechów płuc melancholię krajobrazu
i w brzydkim mieście Manchester odkryłem ludzi dobrych i rozumnych
natura powtarzała swoje mądre tautologie:
las był lasem morze morzem skała skałą
gwiazdy krążyły i było jak być powinno – Iovis omnia plena
– wybacz – że myślałem tylko o sobie gdy życie
innych okrutnie nieodwracalne krążyło wokół mnie jak wielki
astrologiczny zegar u świętego Piotra w Beauvais
że byłem leniwy roztargniony zbyt ostrożny w labiryntach i grotach
a także wybacz że nie walczyłem jak lord Byron o szczęście ludów podbitych
i oglądałem tylko wschody księżyca i muzea
– dziękuję Ci że dzieła stworzone ku chwale Twojej udzieliły mi cząstki swojej tajemnicy
i w wielkiej zarozumiałości pomyślałem
że Ducio van Eyck Bellini malowali także dla mnie
a także Akropol którego nigdy nie zrozumiałem do końca
cierpliwie odrywał przede mną okaleczone ciało
– proszę Cię żebyś wynagrodził siwego staruszka
który nie proszony przyniósł mi owoce ze swego ogrodu
na spalonej słońcem ojczystej wyspie syna Laertesa
a także Miss Helen z mglistej wysepki Mull na Hebrydach
za to że przyjęła mnie po grecku i prosiła
żeby w nocy zostawić w oknie wychodzącym na Holy Iona
zapaloną lampę aby światła ziemi pozdrawiały się
a także tych wszystkich którzy wskazywali mi drogę i mówili
kato kyrie kato
i żebyś miał w swej opiece Mamę ze Spoleto Spiridiona z Paxos
dobrego studenta z Berlina który wybawił mnie z opresji
a potem nieoczekiwanie spotkany w Arizonie wiózł mnie do Wielkiego Kanionu
który jest jak sto tysięcy katedr zwróconych głową w dół
– pozwól o Panie abym nie myślał o moich wodnistookich szarych niemądrych prześladowcach
kiedy słońce schodzi w Morze Jońskie prawdziwie nieopisane
żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia
a nade wszystko żebym był pokorny
to znaczy ten który pragnie źródła
dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny
a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony
na zawsze i bez wybaczenia