Wieść o wydarzeniach w Szczytnie wyprzedziła przyjazd Rotgiera na dwór ks. Janusza Mazowieckiego. Opowiadanie Krzyżaka nie wzbudziło zaufania rycerzy polskich.
Rotgier wyzywał na sąd boży rycerza, który śmiałby posądzić Zakon o porwanie Jurandówny. Wyzwania tego podjął się Zbyszko. Następnego dnia miał stoczyć bitwę z Rotgierem.
Gdy słońce górowało, ludzie poczęli gromadzić się na zamkowym krużganku. Najpierw przybyła rodzina książęca, która zajęła najlepiej usytuowane miejsca. Wszystkie pozostałe zajęła szlachta i rycerze. Niektórzy sadowili się nawet na dachach. Gdy wszyscy zasiedli wygodnie ozwały się głosy trąb obwieszczające wejście zapaśników.
Rycerze weszli z przeciwnych stron i na razie stali w dość dużej odległości od siebie.
Wszyscy patrzyli z zaciekawieniem.
Rotgier ubrany był w szmelcowany, błękitny pancerz i tegoż samego koloru hełm z pawimi piórami. Natomiast Zbyszka zdobiła piękna mediolańska zbroja. Na głowie lśnił wspaniały hełm. Obaj zapaśnicy dzierżyli w dłoniach ogromne topory i tarcze.
Zbyszkowi towarzyszył wierny giermek Hlawa, a Rotgierowi – van Krist.
Nagle okrzyki zachwytów przerwały głosy trąb, obwieszczające rozpoczęcie walki.
Hlawa miał dużą przewagę nad van Kristem i szybko go pokonał. Natomiast siły Zbyszka i Rotgiera były wyrównane.
Obydwaj nacierali na siebie z niesamowitą siłą.
Rotgier zręcznie i szybko posługiwał się toporem, czym przewyższał Zbyszka. Ten jednak górował nad przeciwnikiem siłą rąk i nóg. Krzyżak robił gwałtowne uniki co zaniepokoiło księcia Janusza. Zbyszko w ogóle się tym nie przejmował i już po niedługim czasie rozszyfrował taktykę Krzyżaka. Nacierał na niego z podwójną siłą, co przeraziło Rotgiera. W jego oczach pokazał się lęk. Jednak nie poddawał się. Walczył wytrwale. Mimo to powoli zaczynał się męczyć. Jego ciosy stawały się coraz bardziej słabe i krótkie. Po upływie czasu nie wykonywał już prawie w ogóle ruchów toporem, osłaniał się tylko tarczą.
Zbyszko, w którym krew burzyła się coraz bardziej, nacierał na niego z coraz większą siłą. Krzyżak ledwo odbierał zadawane sobie ciosy. W pewnym momencie Zbyszko z całej mocy zamachnął się toporem i odciął ramię Rotgierowi raniąc go śmiertelnie.
Do uszu oglądających doszedł tylko głuchy, przeraźliwy krzyk, a w parę sekund później polała się krew i wróg leżał martwy.
Zbyszko zmęczony zbliżył się do szlachty i rodziny książęcej. Został wynagrodzony wspaniałym okrzykiem na swoją cześć.
W ten sposób młody rycerz z Bogdańca obronił honor swej ukochanej i zemścił się za zadawane jej cierpienia.
[ET]