Wołyń to kraina historyczna w dorzeczu górnego Bugu, tam w 1943 roku doszło do ogromnej zbrodni, kiedy to Ukraińska Armia Powstańcza zaczęła „czyścić” Wołyń z polskich mieszkańców, a stanowili oni około 16 % wszystkich mieszkańców tego regionu. Polacy ginęli mordowani w bestialski sposób (przy użyciu siekier, pił, motyk, paleni żywcem).
Utwór „Pamięta ich wołyński wiatr” powstał w 1997 roku i jest hołdem dla wszystkich, których dotknęły zbrodnie wołyńskie. Autorem słów jest Wojciech Kejne (1949), polski artysta i przedsiębiorca, autor tekstów satyrycznych, patriotycznych i religijnych, kompozytorem zaś Włodzimierz Korcz (1943), kompozytor, pianista, aranżer, dyrygent.
Gdy nienawiść żelazem wezbrana
wściekłą falą podeszła pod próg,
nie ugięły się przed nią kolana,
chociaż imię niejedno miał wróg.
Honor kazał zwyciężyć lub polec,
więc gromadnie na bój za nim szli,
ziemię słoną od potu pokoleń
uświęcili ofiarą swej krwi.
Pamięta ich wołyński wiatr
i nieraz śni w koronach drzew,
że oto przez obozu gwar
od ognisk zrywa się ich śpiew.
Znów widzi ten żarliwy wzrok,
podarty płaszcz, dziurawy but
i cicho szepce w leśny mrok:
„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”.
Nie płakali z bezsilnej rozpaczy,
choć pięść kata zbijała ich z nóg,
gdy mu chcieli, naiwni, tłumaczyć,
co to honor, Ojczyzna i Bóg.
Rozrzuceni szeroko po świecie
próbowali poskładać swój los
i milczała ich krzywda, a przecież
mur Jerycha mógł zwalić jej głos.
Pamięta ich wołyński wiatr
i nieraz śni w koronach drzew,
że oto przez obozu gwar
od ognisk zrywa się ich śpiew.
Znów widzi ten żarliwy wzrok,
podarty płaszcz, dziurawy but
i cicho szepce w leśny mrok:
„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”.
Zabliźniają się groby i rany
i szyderczy historii zgasł śmiech,
przyszło uznać jej wielkość przegranych
i pomnikiem odkupić swój grzech.
Czyn oręża nie pójdzie w niepamięć,
bohaterzy nie znikną we mgle,
wiekom o nich opowie ten kamień,
dla nich jednak ważniejsze jest, że…
[2x:]
Pamięta ich wołyński wiatr
i nieraz śni w koronach drzew,
że oto przez obozu gwar
od ognisk zrywa się ich śpiew.
Znów widzi ten żarliwy wzrok,
podarty płaszcz, dziurawy but
i cicho szepce w leśny mrok:
„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”.