Piosenka autorstwa Ryszarda Piernika, pochodzi z debiutanckiej płyty zespołu BABSZTYL (grupa, która powstała w 1977 roku, w Gdańsku, wykonuje muzykę folkową, country rockową). Utwór śpiewano na przeglądach studenckich w Gdańsku czy Krakowie. Znaleźć go można w śpiewnikach turystycznych czy harcerskich. Mimo upływu lat nadal cieszy się popularnością. Ilustruje człowieka idącego samotnie przez życie, kochającego spokój i bycie z samym sobą.
Szedłem sam w słońcu i w deszczu
Przez nagie brzuchy pól, przez dojrzałe sady
Wzdłuż różnych rzek drogami, nad który mi kurz trzepotał
Jak rozbujany sztandar
A czasem cichym jak letnia noc
Nie mając przyjaciół ni dziewczyny
Tylko las i gitara były mi najbliższe
Przywiązałem się do nich jak umarły do ziemi
Szedłem sam, bo nie lubiłem rozkrzyczanych ulic
Bo nie lubiłem siedzieć za stołami gwarnych okien
I gadać nie wiadomo o czym
Uwierało mnie to jak ciasny but
W samotności dużo jest czasu na myślenie i rozmowę z sobą samym
Zaczynałem te rozmowy gdziekolwiek nad szklanką poezji
Były trudne, ale zawsze coś wyjaśniały mi
Dzięki nim zrozumiałem wiele rzeczy
Szedłem sam, bo nie lubiłem rozkrzyczanych ulic
Bo nie lubiłem siedzieć za stołami gwarnych okien
I gadać nie wiadomo o czym
Uwierało mnie to jak ciasny but
Czasem życie jest jak śnieżna zamieć z drzewem słońca w środku
Jaka winna być przyjaźń, miłość i poezja
Siedzę nad jeziorem patrząc na okręt wieczoru
Z barwnym, jak wesele Boryny żaglem zachodu słońca
Nadal jestem sam, jestem sam w słońcu i w deszczu
A w sercu mam liść na pół zielony, na pół zielony, na pół żółty
Szedłem sam, bo nie lubiłem rozkrzyczanych ulic
Bo nie lubiłem siedzieć za stołami gwarnych okien
I gadać nie wiadomo o czym
Uwierało mnie to jak ciasny but