Robiąc zakupy w jednym z marketów zagranicznej sieci w Kielcach zaintrygowała nas etykieta wskazująca towar pod nazwą „Polskie ziemniaki jadalne”. Prośba o wskazanie miejsca, gdzie wyeksponowano te niejadalne – nie zyskała zrozumienia personelu. A przecież to proste jak drut, skoro są jadalne, bywają też niejadalne, no bo po co to przeciwstawiać, skoro istnieją tylko tylko jeden rodzaj (nie mówimy o gatunkach ziemniaków!). I tu znowu odzywa się malutki dzwoneczek w głowie, myślmy – to naprawdę nie boli…