- Utwór w przekładzie Adama Mickiewicza.
- Gatunkowo z pogranicza epiki i liryki.
- Ballada powstała w latach 1797-1798.
- Ballada, składa się z 7 zwrotek.
- Narrator nie jest wskazany, jest nieznaną postacią, nie należy też do świata przedstawionego, pokazuje fakty, ale nie nić nie mówi o uczuciach, nie jest wszechwiedzący.
- Tematem wiersza są uczucia i ich autentyczność.
- Bohaterami utworu są dworzanie i król szukający rozrywki.
- Rzecz dzieje się na dziedzińcu zamku królewskiego.
- Autor wykorzystał w utworze realia średniowieczne oraz nawiązał do etosu rycerskiego.
- Przedstawia historię Emroda i Marty, która podczas pokazu walk dzikich zwierząt na królewskim dworze zrzuciła na arenę rękawiczkę i poprosiła ukochanego o jej przyniesienie, by udowodnić swoje uczucia do niej. Emrod zrobił to, ale zerwał z nią i odszedł na zawsze.
- Marta pokazana jest jako piękna, ale pusta kobieta, pełna okrucieństwa, jest niewdzięczna za miłość młodzieńca, naraża go bowiem na niebezpieczeństwo.
- Emrod okazał się rycerzem, spełnił nawet jej okrutną prośbę, doświadczając przykrego rozczarowania, wykazał się honorem, odwagą i dojrzałością.
- Morał ballady jest odwołaniem do etosu rycerskiego, gdzie najważniejsza jest duma, godność, obowiązek służenia dam i wierność ukochanej, a wynika z niego, że nie wolno igrać uczuciami.
- Nastrój jest pełen grozy, obaw o życie Emroda.
- Obraz jest dynamiczny, barwny i ciekawy poprzez zastosowanie wielu epitetów o znaczeniu dynamizującym, wartościującym, pobudzającym wyobraźnię.
- Tekst jest wyrazem młodzieńczego buntu przeciwko wszelkiej tyranii i niegodziwości.
Chcąc być widzem dzikich bojów,
Już u zwierzyńca podwojów
Król zasiada.
Przy nim książęta i panowie rada;
A gdzie wzniosły krążył ganek,
Rycerze obok kochanek.
Król skinął palcem, zaczęto igrzysko.
Spadły wrzeciądze i ogromne lwisko
Zwolna się toczy;
Podnosi czoło,
W około;
I ziewy rozdarł straszliwie,
I kudły zatrząsł na grzywie,
I wyciągnął cielska brzemię,
I obalił się na ziemię.
Król skinął znowu.
Znowu przemknie się krata:
Szybkiemi skoki, chciwy połowu
Tygrys wylata.
Spoziera z dala,
I kłami błyska,
Język wywala,
Ogonem ciska,
I lwa dokoła obiega.
Topiąc wzrok jaszczurczy,
Wyje i burczy;
Burcząc, na stronie przylega.
Król skinął znowu.
Znowu podwój otwarty:
I z jednego zachowu
Dwa wyskakują lamparty.
Łakoma boju, para zajadła
Już tygrysa opadła;
Już się tygrys z niemi drapie,
Już obudwu trzyma w łapie.
W tem, lew podniósł łeb do góry
Zagrzmiał — i znowu cisze…
A dzicz, z krwawemi pazury,
Obiega, za mordem dysze,
Dysząc, na stronie przylega.
W tem leci rękawiczka z krużganków pałacu,
Z rączek nadobnej Marty,
Pada między tygrysa i między lamparty,
Na środek placu.
Marta z uśmiechem rzecze do Emroda:
„Kto mię tak kocha, jak po tysiąc razy,
Czułemi przysiągł wyrazy,
Niechaj mi teraz rękawiczkę poda!“
Emrod przeskoczył zapory,
Idzie pomiędzy potwory,
Śmiało rękawiczkę bierze.
Dziwią się panie, dziwią się rycerze;
A on, w zwycięzkiej chwale,
Wstępuje na krużganki.
Tam, od radosnej witany kochanki,
Rycerz jej w oczy rękawiczkę rzucił:
„Pani, twych wdzięków nie trzeba mi wcale.“
To rzekł i poszedł — i więcej nie wrócił.
Adam Mickiewicz.