„U końca wojny dwudziestodwuletniej” Stanisław Barańczak

  • Wiersz z tomu Jednym tchem (1970).
  • Utwór jest wyrazem  tragedii ludzi, którzy w 1968 roku zetknęli się z totalitarną, antysemicką przemocą komunistycznej władzy.
  • Świat przedstawiony w wierszu to obrazy demaskujące dążenia prześladowców chcących ograniczyć za wszelką cenę wolność myśli i sumienia ludzkiego.
  • Znaleźć ty więc można liczne napomknienia o niekończących się przesłuchaniach, katowaniu ofiar i zabójstwach dokonywanych przez bezpiekę (urząd Bezpieczeństwa).
  • Poeta wykorzystuje w wierszu wieloznaczność słów i wyrażeń, co sprawia, że świat przedstawiony ulega deformacji i zniekształceniu, np.:
    • słowo „oświecenie” kojarzy się  z oślepianiem przesłuchiwanych „lampką z biurka” i „oświatą lampy”,
    • „kaganek oświaty” został zastąpiony „kagankiem kagańca”.
  • Ważna jest wymowa utworu:
    • wojna to symbol tragedii, która rozgrywa się nie tylko na zewnątrz, z komunistycznym totalitaryzmem, ale także wewnętrzny konflikt, rozdarcie świadomości i uczuć prześladowanego człowieka.

U końca wojny dwudziestodwuletniej,

w dzień zwycięstwa nad sobą, w dzień

przegranej z sobą, gdy się wszystko wyjaśniło

pochodniami pochodów, kagankiem kagańca,

gdy zapomniałeś nazwisk i adresów,

oświecony lampą z biurka prosto w oczy, jak

krótkim tchem psa spuszczonego ze smyczy, w ten dzień

ostatecznego zawieszenia broni

nad głową;

                     szedłeś z nimi; uciekałeś z nimi;

u końca wojny dwudziestodwuletniej

liczyłeś zaginionych, zmarłych i zabitych

w sobie samym, choć nigdy nie byłeś wśród siebie

tak jasno żywy pod oświatą lampy,

zapominając nazwisk i adresów

(a szedłeś z nimi; uciekałeś z nimi),

jeszcze z wilgotnym żarem tchu na twarzy

zachowanej bez celu i składu;

                                                      w ten dzień

jakże pragnąłeś rozgromienia klęski,

triumfu nad zwycięstwem, nowej wojny w sobie;

mogłeś od nowa utkać dywanowy nalot

na ochrypłym od krzyku gardle, nalot łez

wybuchających cierpkim oświeceniem gniewu,

od nowa atakować ostygłe okopy

w huraganowym ogniu ich krzyżowych pytań;

u końca wojny dwudziestodwuletniej,

gdy zapomniałeś nazwisk i adresów,

grzebałeś zaginionych, zmarłych i zabitych

w pojemnym grobie cienkościennej czaszki:

bo szedłeś z nimi; uciekałeś z nimi.