„Widokówka z tego świata” S. Barańczaka jest wizerunkiem rozdartego wewnętrznie emigranta.
Słowa podmiotu lirycznego tworzą formę listu bądź pozdrowień, które wysyła bliskiej osobie. Często powtarza: „Szkoda, że cię tu nie ma”. Wypowiada się z odrobiną zazdrości. Prawdopodobnie adresat przebywa w jego ojczyźnie, którą często wspomina między wersami.
Ma potrzebę wyżalenia się komuś, opowiedzenia o swoim życiu – nowym, nieznanym. Stąd liczne opisy obcego krajobrazu utożsamianego z „przypłaszczoną kropką (gdzie) zawsze ponad głową ta sama mroźna próżnia”; dziwnego otoczenia, którego jedynym urozmaiceniem jest: „klucz żurawi, cienie palm i wieżowców, grzmot, bufiasty obłok”.
Możemy wywnioskować, że nie czuje się dobrze. Prawdopodobnie jest osamotniony. Pesymistycznie podchodzi do swojego życia. Widzi w nim „grubą warstwę geologiczną, próchno, łgarstwo i niezniszczalny plastik”. Daleki od posługiwania się ornamentyką słowną, określa nowe otoczenie jako przerażający fragment cywilizacji. Jego wypowiedzi często przyjmują charakter oskarżający.
Często rozmyśla nad swoim losem. Stara się przewidzieć, co go czeka. Ma przed oczyma dwie wizje: „śmierci lub dożywocia”. Przebywanie na emigracji to dla niego wieczne więzienie, cierpienie z powodu braku wolności i swobody. Może to być również powolna śmierć wywołana nostalgią. Obawia się takiej przyszłości lecz, co dziwne, lubi na ten temat filozofować. Ten rodzaj rozrywki w kraju, którego nie zna, stosuje często. Powstaje paradoks metaforycznie określony „kryminałem krwi i grozy lub powieścią rzeką”.
Wie, że jego analizy są po trosze bezsensowne, gdyż nigdy nie będzie mógł poznać przedwcześnie przyszłości. Jednego jest pewien: „swojego mętnego finału” – śmierci w tęsknocie, w pościgu za ukochanym krajem…
Chęć zwierzenia się adresatowi często przerywa kulturalnym: „powiedz, co u ciebie słychać(?)”. To pytanie retoryczne, gdyż tak naprawdę nie ciekawi go odpowiedź. Jest świadomy, że jakakolwiek by nie była, odczuje zazdrość.
Mówi: „jak tobie mija czas – i czy czas coś znaczy, gdy się jest tobą”.
Podmiot liryczny widzi w życiu w ojczystych stronach Arkadię, gdzie ludzie nie potrzebują zegarków. Bowiem „Szczęśliwi czasu nie mierzą”. Zupełnie inaczej postępuje tytułowy emigrant. Wypowiadając powyższe słowa, ze smutkiem sugeruje istnienie nudy i apatii we własnym wnętrzu.
Załamany, z jednej strony marzy o powrocie do kraju, z drugiej próbuje przetrwać i przyzwyczaić się do otaczającej go rzeczywistości. Na tym polega jego tragizm.
Motyw emigranta wewnętrznie rozdartego spotkamy także w romantyzmie. Mickiewicz w „Sonetach krymskich” ukazuje podmiot liryczny jako wędrowca zachwycającego się nieznanym krajobrazem, ale podobnie, jak bohater liryczny S. Barańczaka, pełnego nostalgii za widokiem „pagórków leśnych i łąk zielonych”.
Obydwie koncepcje znacznie różnią się od siebie, poza jednym punktem wspólnym. Gdy podmiot lirycznych w „Widokówce…” prosi:
„Powiedz, co u ciebie
Słychać, co można widzieć,
gdy się jest tobą”
mickiewiczowski bohater szepcze:
„W takiej ciszy! – tak ucho natężam ciekawie,
że słyszałbym głos z Litwy – Jedźmy, nikt nie woła”.
[ET]