Wizerunki kobiet w wybranych utworach Stefana Żeromskiego
Literatura to zwierciadło rzeczywistości i otaczającego nas świata, czasem staje się krzywym zwierciadłem, jednak zawsze, choćby w małym stopniu, oddaje realizm i autentyczność naszego otoczenia. Tak jak w rzeczywistym świecie, także i na kartach literatury pojawia się niewyczerpana ilość postaci kobiecych o różnych charakterach i usposobieniu. Trudno bowiem stworzyć jednorodny portret kobiecości. Bywają więc kobiety zakochane i kochane, szlachetne, wyrachowane i irytujące, idealne, wyzwolone i upadłe, skrzywdzone i niewierne, nieszczęśliwe i biedne. Pisarze i poeci niezwykle często analizowali charaktery kobiece, równie często czynili je głównymi lub drugoplanowymi bohaterkami swych dzieł i tak kobieta stała się jednym z podstawowych motywów literatury nie tylko polskiej ale i światowej.
Mimo ograniczenia tematu pracy jedynie do jednego pisarza i tak niemożliwością jest przedstawienie wszystkich kreacji kobiecych w twórczości Żeromskiego.
Stefan Żeromski dla swojego pokolenia był niekwestionowanym autorytetem. Nazywany przez wielu sumieniem narodu poruszał w swych utworach sprawy ważne i drażliwe dla współczesnych mu rodaków. Bez wątpienia był wzorem dla wielu Polaków. Podejmował w swoich dziełach wiele wątków. Nawiązywał do tradycji romantycznej i pozytywistycznej, odważnie podejmował motyw narodowy, kreował niezwykle złożonych wewnętrznie i ciekawych bohaterów. Na kartach jego utworów odnajdziemy również niezwykle ciekawe wizerunki kobiet, które chciałbym przedstawić.
Warto również wspomnieć, że w życiu samego pisarza niezwykłą rolę odgrywały kobiety. Jego pierwszą żoną była Oktawią z Radziwiłowiczów Radkiewiczowa (młoda wdowa z dwuletnią córeczkę – Henryką). Ich miłość nie była gwałtowna, rodziła się powoli, początkowo była zwykłą przyjacielską znajomością. Oktawia stała się protektorką Żeromskiego. Ciosem dla niej była miłość pisarza do młodziutkiej malarki Anny Zawadzkiej. Kiedy w 1913 roku Anna urodziła córkę Monikę Żeromski zdecydował się na ostateczne rozstanie z Oktawią. By móc się ożenić z nową wybranką, pisarz zmienił wyznanie na kalwinizm.
Oktawia nigdy nie pogodziła się z odejściem męża, a jej cierpienie spotęgowała śmierć syna Adama, który zmarł na gruźlicę w 1918 roku. Żeromski śmierć chłopca przeżył także niezwykle boleśnie, była ona niewątpliwie jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w jego życiu.
Prezentację kobiet z utworów Żeromskiego pragnę rozpocząć od Stasi Bozowskiej, bohaterki „Siłaczki”, dla której najważniejsze było dobro innych. Jest pierwszą z galerii społeczników, którzy swoją pracę zawodową traktują jako obowiązek służby wobec najuboższych. Stasia, dzięki wielu wyrzeczeniom, zdobyła wykształcenie i pragnie spłacić swój „dług przeklęty”[1]. Odrzuca więc szczęście osobiste, żeby wszystkie siły skupić na realizacji swojego posłannictwa. Po skończeniu szkoły w Warszawie porzuca marzenia o studiach w Zurychu na rzecz pracy wśród wiejskich dzieci. Wyjeżdża do jednej z maleńkich wiosek i zajmuje się nauką biednych dzieci, wyrzeka się miejskich wygód, osobistego szczęścia, udziału w życiu kulturalnym, żeby zanieść iskrę „światła” na zabitą deskami wieś. Traktuje to jako przyjemność i obowiązek. Doskonale rozumie, jak ciężkie (trudne) jest życie chłopów, ale mimo to stara się wzbudzić w nich zainteresowanie wiedzą, literaturą. Chce zniszczyć analfabetyzm i wierzy, że to jej się uda. Mieszka na wsi, żyje w bardzo ciężkich warunkach, ale nie rezygnuje z ideałów młodości. Swoim zaangażowaniem zyskuje sympatię mieszkańców wsi, dla wiejskich maluchów jest autorytetem, pisze książkę, „Fizyka dla ludu”, jest konsekwentna w działaniu, wytrwała i uparta. Ceni samotność i niezależność.
A jednak nie osiąga sukcesu, nie realizuje celu, jaki sobie wytyczyła, pokonuje ją choroba. I to ta z tych ostatecznych – tyfus. Stasia umiera. Jej wiara w posłannictwo i optymizm nie zgasły, to ona po prostu zgasła mówiąc metaforycznie. Może, gdyby nie przeceniała własnych sił i spróbowała podjąć walkę wspólnie z Pawłem (Obareckim) oboje zrealizowaliby młodzieńcze plany i ideały?
Bozowska to wzór moralny, który autor afirmuje. Stasia nie ma wad, jest krystalicznie idealna, aż nieprawdopodobna. Jako postać literacka może budzić pewien sprzeciw, bo wydaje się aż fałszywa w swej doskonałości.
Świetnym portretem psychologicznym kobiety jest Joanna Podborska[2] z „Ludzi bezdomnych”. Przyszła na świat w szlacheckim dworku we wsi Głogi, czego dowiadujemy się z jej pamiętnika. Z powodu wczesnego osierocenia, musiała od dziecka sama myśleć o swym wykształceniu i utrzymaniu. Dodatkowo była zmuszona pomagać młodszym braciom – Wacławowi (zmarł na zesłaniu w Irkucku) i Henrykowi (studiował w Szwajcarii)[3]. Przy niewielkiej pomocy ubogiej ciotki, Joasi udało się ukończyć kieleckie gimnazjum, po którym została guwernantką. Pracowała na tym stanowisku u bogatych warszawskich Żydów, państwa Predygierów. Potem dostała pracę w Cisach, gdzie zajmowała się wnuczkami pani Niewidzkiej. Właśnie z panią Niewidzką i siostrami Orszeńskimi[4] odbywa podróż do Paryża jako dama do towarzystwa.
Joasia jest piękną kobietą, brunetką o niebieskich, szczerych, ciekawych i naiwnych oczach, miłym uśmiechu i szczupłej, zgrabnej figurze. Jej broda miała kształt sarmacki, bądź kaukaski, a usta miały śliczny różowy kolor. Wyraz jej twarzy zmieniał się, potężniał lub przygasał, ale zawsze miał szczególną siłę prawdziwej ekspresji. Wyraz twarzy podobnie jak ruchy panny Joanny miały w sobie coś dziwnego. Gdy chciała oddać słowami coś, co czuła, bardzo szybko unosiła ręce i brwi.
Jest inteligentna, posiada smak artystyczny, wiele czyta, bywa w teatrach, na koncertach i na odczytach. Wyróżnia się wśród innych wrażliwością, delikatnością i kobiecością.
Znała Stasię Bozowską, więc prawdopodobnie jest zwolenniczką pozytywistycznych idei pracy organicznej i pracy u podstaw. W kontaktach z mężczyznami jest trochę nieśmiała, choć to emancypantka. Potrafi być dla mężczyzn partnerem w dyskusji, co ujawnia w salonie panny Heleny, kiedy przedstawia argumenty dotyczące kwestii kobiecej. Wskazuje na wagę wykształcenia i konieczność jego upowszechnienia u kobiet uwypuklając jego znaczenie dla etyki postępowania. Z dużą wrażliwością i intuicją opisuje uwikłanie kobiet w sztuczność i pozę wywołaną męskim spojrzeniem. W swoim pamiętniku porusza również sprawę lekceważenia kobiet przez mężczyzn, ich zbytniej pewności siebie i głupich zaczepkach, analizuje wiele własnych uczuć i przelotnych wrażeń. Czuje się jednak samotna, wyobcowana, nie należy do żadnej z grup społecznych. „Już sama nie wiem, czego chcę. Tęsknię, a raczej usycham z tęsknoty. Chciałabym pójść, uciec…” Jest bystrą obserwatorką rzeczywistości, widzi zło, nędzę i stara się walczyć, uczy wiejskie dzieci, ale jej wysiłki są lekceważone lub traktowane pobłażliwie. Nie znajduje sojusznika, który wraz z nią podjąłby walkę.
Na Judyma zwróciła uwagę już w Warszawie, potem spotkała go w Paryżu, a w Cisach – Joanna zakochała się w doktorze. Znalazła w nim poplecznika swoich idei. Byli szczęśliwi, gdyż wzajemnie się dopełniali. Każde z nich w końcu znalazło tę, wydawałoby się, jedyną osobę, która potrafiłaby ich dokładnie zrozumieć. Gdy Judym zaproponował jej małżeństwo, przed Joanną zarysowała się wizja spełniających się marzeń.
Widziała już swój wymarzony dom, „czyste w oknach firanki” i ciepło rodzinne. Chciała w końcu przerwać tułacze życie. Wrażliwa i mądra Joanna nie chce od życia zbyt wiele – najskromniejszy domek i rodzinne ciepło – to wszystko, czego pragnie. Planowała, że ze swoim przyszłym mężem będą pomagać ubogim i chorym. Chciała go wspierać go, nie bała się ciężkiej pracy. Obdarzyła Tomasza szczerą, gorącą miłością. Jej plany zakończenia tułaczki życiowej jednak prysły, gdy usłyszała stanowczą decyzję Judyma. Był to dla niej ogromny cios, bowiem wizja domu wypełnionego szczęściem, radością i stabilizacją rodzinną stałaby się ukoronowaniem jej pragnień.
Ból spowodowany zerwaniem zaręczyn nie złamał jednak jej siły i godności, nie rozumie decyzji ukochanego, ale jej się nie przeciwstawia. Nie próbuje zatrzymywać Tomasza, życzy mu szczęścia i odchodzi – złamana i zdruzgotana bez perspektyw na stworzenie prawdziwego domu. Joanna ponosi klęskę i być może już nigdy nie zdoła ułożyć sobie życia.
Nieszczęśliwą, niespełnioną miłością pokochała także następna z bohaterek Stefana Żeromskiego Salomea Brynicka z „Wiernej rzeki, kiedy ranny pod Małogoszczą powstaniec, arystokrata, książę Józef Odrowąż trafia do dworku w Niezdołach. Bohaterka to młoda kobieta w wieku około dwudziestu dwóch lat. W dworku przebywa jedynie z kucharzem Szczepanem, dworek stoi pusty, był wielokrotnie niszczony przez kolejne przemarsze wojsk. Budynek jest własnością państwa Rudeckich, właściciel – pan Rudecki trafił do wiezienia, jego żona wyjechała, by uwolnić męża, dorośli synowie ruszyli na front powstańczy, a młodsi jeszcze się uczyli. Ojciec dziewczyny, – Antoni Brynicki – także walczy w powstaniu.
Salomea, przyjmuje bez wahania rannego i z narażeniem własnego życia, wystawiając na szwank swój honor, ukrywa go przed wrogimi wojskami rosyjskimi. Wykazuje się wielką odwagą i poświeceniem, pielęgnuje rannego, dzieli się z nim wszystkim, choć głód nieustannie zagląda im w oczy.
Odrowąż pod troskliwą opieką Salomei powraca z wolna do zdrowia. Wkrótce piękna i oddana opiekunka budzi miłość księcia, tak rodzi się głęboki uczucie w okrutnych czasach. Ona odwzajemnia tę miłość, jej owocem staje się dziecko. Zakochani marzą o wyzwolonej ojczyźnie i małżeństwie.
Niestety. Na drodze ich miłości staje egoizm matki księcia, która przerywa wspólne szczęście. Nie godzi się bowiem na mezalians, mariaż syna z ubogą szlachcianką, nie ma dla niej większego znaczenia ich uczucie, ani nienarodzony jeszcze wnuk. Pragnie wywieźć syna gdzieś w odległe miejsce, by zapomniał o ukochanej i nie wrócił do powstania. Zdaje się na zdrowy rozsądek Salomei, mówi o perspektywach Józefa, o jego karierze, o konieczności wyjazdu za granicę. Jego przekonuje wizja misji zagranicznej, którą winien spełnić. Brynicka sama pomaga w wyjeździe ukochanego i tłumaczy Józefowi, że tak będzie dla niego najlepiej.
Odrowąż – idealista w sprawach ojczyzny, wzorowy patriota, nie okazuje się jednak idealistą w miłości – może początkowo nieświadomie, ale jednak krzywdzi wierną i zakochaną Salomeę, która uratowała mu życie. Dziewczyna zostaje sama, na pocieszenie ma pieniądze księżnej, które tylko przypominają o stracie, wrzuca je więc do rzeki, wiernej towarzyszki, świadka jej miłości i cierpienia. rzeka zabiera łzy Salomei, jak i złote monety, których dumna dziewczyna nie chciała przyjąć od matki ukochanego.
Brynicka to kolejna postać kobiety niezwykle odważnej i zdeterminowanej, która dzięki miłości zdolna jest do najwyższych poświęceń.
Postać matki to kolejna z kreacji kobiecych w twórczości Żeromskiego, którą chciałbym przedstawić. Jadwiga Baryka z Dąbrowskich to matka głównego bohatera powieści „Przedwiośnie”. Pochodziła z Podlasia. Jako „panna z dobrego domu” przeżyła odwzajemnioną, młodzieńczą miłość do ubogiego kancelisty – Szymona Gajowca. Na przeszkodzie małżeństwu stanęli rodzice, wydając ją za mąż za starszego, ale zabezpieczonego materialnie Seweryna Barykę.
Po ślubie Jadwiga musiała opuścić rodzinne Siedlce i wyjechać z mężem do Baku. Z czasem pokochała męża, ale wciąż tęskniła do rodzinnych stron. Wspominała także swojego adoratora, który nigdy nie odważył się jej wyznać wprost swoich uczuć[5]. Nigdy też nie nauczyła się dobrze języka rosyjskiego, była obca, samotna, nie chciała i nie umiała wrosnąć w nową glebę. Uległa, cicha i posłuszna mężowi, wypełniała obowiązki żony i matki, tak jak jej to wpojono w rodzinnym domu. Zawsze sprawiała wrażenie słabej, kruchej, niezaradnej. Radością i sensem życia stał się syn Cezary urodzony w 1900 roku. Bardzo kochała i rozpieszczała chłopca. Kiedy jej mąż wyruszył na wojnę, starała się za wszelką cenę zapewnić synowi godziwe warunki egzystencji.
„Dopóki mąż był w domu, on był osobą – ona cichym i pokornym cieniem osoby. Teraz ów cień musiał stać się figurą czynną. Cień musiał nabrać woli, władzy decyzji”.
Z narażeniem własnego życia wyprawiała się na wieś, aby zdobyć bardzo drogą mąkę i nocą upiec chleb. Cierpiała z powodu nieposłuszeństwa Cezarego, nie robiła mu jednak wymówek, a cierpliwie tłumaczyła. Cezary na początku nie zdawał sobie sprawy z faktu, iż matka poświęca się dla niego bezgranicznie. Z czasem stawała się coraz bardziej słaba, posiwiała, zgarbiła się, a przy chodzeniu zaczęła podpierać kijem. Dopiero wtedy Cezary zauważył poświęcenie matki, zaczął dbać o nią, wyręczać ją w domowych pracach.
„Nie była przecie jeszcze stara, miała zaledwie czterdzieści lat, a wyglądała na sześćdziesiąt. Zgarbiła się, skuliła, zmalała. Była siwa, pomarszczona, żółta, odziana w dawną, wyświechtaną sukienczynę. Gdy biegała za jego sprawami, wynosiła jego brudy, prała jego bieliznę, obsługiwała jak pokojówka i kucharka – często chwytała się rękami za serce albo za głowę”.
Zbliżyło ich wspólne oczekiwanie na ojca w porcie ( na statek z Astrachania). Jednak nie na długo – Jadwiga wkrótce umarła. Powodem jej śmierci był wycieńczenie organizmu na ciężkich robotach w porcie, na które została skierowana za udzielenie schronienia rosyjskiej księżnej i jej córkom. Wszystko to wyczerpało jej wątłe siły, ale nie skarżyła się. Była zwyczajną „kurą domową”, która w potrzebie okazała się bardzo dzielną kobietą. Siłę czerpała z systemu wartości wyniesionego z domu. Składały się na niego przekonania o roli żony, obowiązkach matki, zadaniach wobec bliźnich, o tym, co dobre, a co złe.
Z pozycji tego systemu wartości patrzyła także na rewolucję i nie mogła zaakceptować grabieży, konfiskat, samosądów, mordowania niewinnych jako drogi wiodącej do zbudowania raju na ziemi.
Matka Cezarego – Jadwiga to postać godna szacunku, to kobieta o szlachetnym sercu, zdolna do wszelkich poświęceń dla dobra własnego dziecka, przedkładająca dobro i szczęście swego syna nawet nad własne życie.
Zaprezentowane przeze mnie kobiety nie są dziełem przypadku. Wybrałem je ze względu na złożoność charakteru i różnorodność emocji, które wywołują. Każda z nich to odrębne zjawisko, inny charakter, osobowość, każda z nich jest nietuzinkowa i niepowtarzalna. Wszystkie zasługują na szacunek, uznanie i podziw. Marzą, realizują swoje plany, przeżywają chwile uniesienia i szczęścia, ale los doświadcza je także bardzo mocno, Nie załamują się jednak wierne idei, która nadaje sens ich życiu.
Autor: Jola
[1] Określenie dług przeklęty pochodzi z Ludzi bezdomnych, są to słowa Judyma dotyczą powinności wobec społeczeństwa.
[2] Pierwowzorem Joasi jest to Oktawia Rodkiewiczowa, pierwsza żona pisarza.
[3] Okazało się, że oszukiwał siostrę, twierdząc, że robi doktorat z filozofii, podczas gdy naprawdę, wykorzystując naiwność i dobrą wolę Joasi zadłużał się i urządzał skandale.
[4] Wnuczki pani Niewidzkiej.
[5] Gajowiec, gdy dowiedział się, że dziewczyna wychodzi za bogatego urzędnika z Rosji, napisał do niej list, w którym zapewnił, że zawsze będzie ją kochał.