Zbigniew Herbert jest poetą poszukującym trwałych wartości w świecie. Jego twórczość to świadectwo prawdy o człowieku, ukazane na tle jego słabości, kruchości wobec losu i wpływu zła. Herbert podejmuje trud zrozumienia pewnych postaw ludzkich, rozważa ich przyczyny, sens i znaczenie. Zastanawiając się, cóż znaczy cierpienie, męczeństwo, heroizm, nieprawość, próbuje uporządkować swój system wartości. Dąży do określenia najbliższej prawdy o istocie ludzkiej egzystencji.
Jest poetą bardzo wrażliwym na ład moralny i prawość społeczeństwa. W utworze pt. „Przesłanie Pana Cogito” stawia swoim bliźnim wysokie wymagania. Żąda od nich przyjęcia aktywnej postawy wobec świata, bo tylko taka pozwoli im zachować godność. Owym dekalogiem czasów współczesnych nakazuje człowiekowi walkę ze złem, okrucieństwem i tchórzostwem. Każe mu być odważnym, szlachetnym i humanitarnym; nie zapominać o Pogardzie i Gniewie dla łotrostwa i przemocy; wystrzegać się dumy. Poleca wzorować się w swoim postępowaniu na ideologicznym rodowodzie, na ogólnoludzkiej tradycji, której wyrazicielami są dla niego „obrońcy królestwa bezkresu” – Gilgamesz, Hektor i Roland.
Herbert stara się jednocześnie przekazać, że świadectwem życia człowieka nie będzie zwycięstwo wartości, o które zawalczy, lecz samo dążenie do ich realizacji; samo poszukiwanie prawdy.
„Ocalałeś nie po to aby żyć
Masz mało czasu trzeba dać świadectwo.”
Choć używa:
„Czuwaj – kiedy światło na górach daje znak wstań i idź
Dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę,”
Twierdzi, że zwycięstwo w owym świecie pełnym obłudy i nienawiści jest wręcz niemożliwe… Na tych, którzy staną do walki, czekać będzie nagroda w postaci „chłosty śmiechu” lub „zabójstwa na śmietniku”.
Po cóż więc to staranie? Otóż dla Herberta jest ono wyznacznikiem człowieczeństwa. Ten, kto obojętnie patrzy na zło, krzywdę i niemoralność, nie jest dla niego wart szacunku, nie ma godności. Nasz poeta bowiem uważa, że lepiej umrzeć z honorem niż „żyć na kolanach”.
„Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach”.
Powyższe wyzwanie zdaje się podejmować bohater wiersza Herberta pt. „Tren Forthynbrasa” – Hamlet. Nie godzi się na nieprawość i zbrodnię. Szuka prawdy i chce uczynić zadość sprawiedliwości. Nie jest jednak na tyle silny, by pokonać bezwzględnego i zdecydowanego Forthynbrasa. Brakuje mu okrucieństwa, wyrachowania i podłości. Przegrywa w boju o sprawiedliwość, bo nie posiada tych właśnie cech. Bardzo wyraźna jest tu niepewność co do oceny postaw. Herbert zastanawia się, która z nich jest lepsza. Jeśli wziąć pod uwagę ich skuteczność, lepiej być w życiu Forthynbrasem. Ale czy można sprzeniewierzać się swej moralności i budować świat na nieprawości? Do czego doprowadzi nas takie rozwiązanie? Na te pytania nasz poeta nie udziela jednoznacznej odpowiedzi, bo nie potrafi tego zrobić. Świadczy o tym ciągłe rozważanie, zastanawianie się nad głębią i sensem ludzkiego istnienia i działania.
Utwór pt. „Stary Prometeusz” podważa sens heroicznego czynu Prometeusza, który wykradł bogom ogień i podarował go ludziom, za co spotkała go surowa kara. Dziś, widząc jak wykorzystane zostało jego poświęcenie i ofiara, zastanawia się, czy było warto. Cóż w ogóle wart jest heroizm?
Potomni, czy nawet współcześni świadkowie, nie zawsze doceniają jego wartość, nie dostrzegają, że okupiony jest męką, tragedią, a nawet śmiercią. Bohaterstwo nie jest łatwe, pogodne i lekkie. Herbert mówi o tym w utworze pt. „Nike, która się waha”. Chłopiec stający do walki za ojczyznę, musi zginąć. Takie jest jego przeznaczenie, nieodwracalny los, któremu nie ma siły przeciwstawić się nawet Nike – heroiczna bogini zwycięstwa. Musi poświęcić młodego chłopca śmierci:
„rozumie dobrze
że jutro o świcie
muszą znaleźć tego chłopca
z otwartą piersią
zamkniętymi oczyma
i cierpkim obolem ojczyzny
pod drętwym językiem”
Wrażliwość na cierpienie i dostrzeganie fatalizmu w losach ludzkich jest dla twórczości Herberta bardzo znamienna. Dyskusję o filozoficznym wymiarze męczeństwa przeprowadza w wierszu pt. „Apollo i Marsjasz”. Krzyk bólu Marsjasza ma ogromne oddziaływanie, potrafi zmienić rzeczywistość, powoduje, że „kamienieje słowik” i „siwieje drzewo”.
Z kolei odarty ze skóry, poddany cierpieniom człowiek (Marsjasz), który wywołuje obrzydzenie boga (Apollo), może być odniesieniem do wspomnień z czasu wojny, gdzie męka i tragedia ofiar współistniała z obojętnością sprawców.
„U wrót doliny” to obraz selekcji ludzi w obozie koncentracyjnym, któremu poeta nadał biblijny wymiar Sądu Ostatecznego. Dochodzi tu u niego do głosu pamięć zbrodni wojennej. Podłe traktowanie ludzi, ujmowanie ich godności, wreszcie zabijanie… Co dziwne, w utworze nie ma tonu oskarżycielskiego i nagany. Istnieje tylko ów boski wymiar cierpienia niewinnych ofiar.
Bezwzględność wojny pojawia się jeszcze u Herberta we wspomnieniu o panu od przyrody. Poeta eksponuje ją w bardzo specyficzny sposób. W pogodny obraz rzeczywistości wstawia tylko jedno zdanie, które zawiera w sobie cały tragizm człowieka, szaleńczo kochającego świat i przyrodę:
„W drugim roku wojny
zabili pana od przyrody
łobuzy od historii”.
Ten, który uczył ludzi miłości do życia, przez nich został zabity…
Zbigniew Herbert jest twórcą, któremu zależy na ładzie moralnym świata. Nie godzi się na zbrodnię, krzywdę niewinnych ofiar. Dostrzega słabości ludzkie, widzi nasze zniewolenie złem, zauważa jak jesteśmy uwikłani w fatalne ścieżki losu i przeznaczenia. Szuka prawd, które najbliższe byłyby rzeczywistości. Wciąż zastanawia się i waha, bo ideały, o jakich marzy, okazują się być często dalekie od realiów życia. Postępuje jednak konsekwentnie według własnej zasady:
„Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach”
Ma nadzieję, że odnajdzie harmonię wartości na miarę tej, jaką dostrzega w starożytnym świecie. Stąd częste u niego odwoływanie się do klasycyzmu, jako do skarbnicy wzorów postaw i piękna moralnego.
[MP]